Translate/Tłumacz

poniedziałek, 14 grudnia 2015

You & Me - XVIII

                (Występ do notki: Michael Jackson - Dangerous)         

             Tydzień później, Alice strasznie się stresowała. Ale czym, skoro to nie ona miałaby dostać jakąś nagrodę?
W tej chwili stała przy ogromnym, pozłacanym lustrze i widząc swoje odbicie, cicho westchnęła. Te wszystkie plotki, te spekulacje na temat jej związku z mężczyzną, do którego miliony kobiet wzdychały, miały się dzisiaj okazać prawdą, aby już przestali dociekać.  Jej długa, czerwona suknia doskonale pasowała do jej nieco ciemnej karnacji i tych oczu, w których Michael zawsze widział radość i magię. Magię kobiety swego życia.

              Zamknęła oczy. Starała sobie wszystko od nowa przypomnieć. Jak to kiedyś było, kiedy jeszcze nie znała Michaela. Michaela Jacksona. Wspominając ich początki znajomości, kąciki ust Alice nieznacznie się uniosły, a ona sama poczuła przyjemny dreszcz przez dotyk dłoni mężczyzny i zapach jego perfum.

               Jego usta naznaczały na skórze jej szyi słodkie ślady pocałunku, a ich dłonie splotły się, tak jakby nie chcieli już zerwać swej miłości.

               - Przepięknie wyglądasz. - jego głęboki głos sprawił, że dziewczyna poczuła to niesamowite uczucie w brzuchu. - Moja Alice...

Aktorka otworzywszy oczy, ujrzała w odbiciu lustrzanym, jak Michael uśmiecha się szeroko, a jego prawa dłoń delikatnie ją obejmuje i dotyka jej brzuszka by zaraz potem pogładzić. Tylko dlaczego?

               - Pasujemy do siebie, prawda? - dodał zaraz potem, sprawiając że dziewczyna zachichotała cicho.

               - Zdejmij tą dłoń, bo mnie łaskoczesz! Tak się robi jak kobieta jest w ciąży, wariacie!

               - Łaskocze? Nie wiedziałem. A zresztą krzycz głośniej, niech dzieci to usłyszą! - rzekł tak samo się śmiejąc, a po chwili odwrócił dziewczynę do siebie i uniósł jedną brew do góry. Nic nie mówiąc.

               - No co? Nie jestem w ciąży! - Alice nie wiedziała o co mu chodzi, jednakże zauważyła że cały stres odszedł od niej.

               - Nic, nic. Też cię kocham. - jego słowa udowodnił namiętny pocałunek, który zaraz potem złożył na jej ustach.

Kiedy oboje byli złączeni w miłosnym uścisku, nie sądzili że temu wszystkiemu przygląda się najmłodszy z dzieci Jacksona, Blanket.
Jego dziecięce, brązowe oczy zabłysły radością i mimo że zawsze czuł się zażenowany, kiedy widząc jak dorośli się całują, tym razem wiedział, że jego ukochana ciocia Alice kocha jego tatusia bardzo mocno. Szybko uciekł stamtąd, aby opowiedzieć to swojemu rodzeństwu.

              - Paris! Prince! Ciocia Alice mizia się z tatą! Będzie dzidziuś! - krzyczał wesoły, a po jakimś czasie przyszli i ci, których oczekiwał.

              - Od całowania nie biorą się dzieci! - zaśmiał się cicho Prince, chociaż wiedział, że zbytnio nie może mówić skąd się one biorą.

              - No to skąd? - zapytał go zdziwiony Blanki, a Paris od razu odpowiedziała dumnie.

              - Z kapusty! A nasza gosposia kupowała kapustę!

              - To chodźcie sprawdzimy, bo może tam jest dzidzi!

Trójka dzieci poszła do kuchni i zaczęła szukać ową kapustę. Niedługo potem do kuchni przyszedł Michael i zdziwiony co też jego dzieciaki wyprawiają, klasnął w dłonie.

               - Powinniście już iść spać. Co wy robicie?

                - Szukamy dziecka! - spojrzał na ojca najmłodszy, robiąc poważną minę - Bo są w kapuście!

                - Okey... A my mamy kapustę? - Michael był blisko śmiechu, ale dalej próbował być opanowany.

                - Gosposia niosła! Paris widziała! A Ty z ciocią się miziałeś...

                - Czyli całowałeś. - wytłumaczył Prince, przerywając przy tym wypowiedź brata.

Piosenkarz zbladł. Wydało się. Oni sami do tego doszli, mimo że to Michael i Alice chcieli to wyjawić i wytłumaczyć.

               - To prawda, tatusiu? - szepnęła cicho Paris, tuląc się do nadal zszokowanego ojca.

               - Em... Skarby... - mężczyzna kucnął i spojrzał na trójkę, pocierając nerwowo czubek nosa - My z ciocią... No, ja... Kocham ciocię.

                - Jak bardzo? Bardziej niż nas? - Paris wyraźnie się zasmuciła. Kochała Alice, ale... To nie ona już miałaby być dziewczęcym oczkiem w głowie taty. Niestety.

                - Nie. Kocham was najmocniej na świecie. Jesteście mym życiem. Bardzo, bardzo mocno. I kocham także ciocię. - mężczyzna przytulił córkę, jak i synów mocno do siebie i ucałował ich w główki. - Nigdy nie myślcie, że kocham kogoś bardziej od was. To wy jesteście na pierwszym miejscu. Chodźcie, musicie iść już spać.

             Dzieci w zgodzie pobiegły do swoich pokoi, w między czasie widząc Alice. Cała gromada przytuliła się do niej, a ta każdemu życzyła dobrej nocy i zostawiła mały ślad buziaka na policzku.

Po godzinie, kiedy nadszedł czas, Michael poprawiając swój kapelusz, spojrzał na ukochaną i wysunął dłoń.

           - Gotowa?

           - Gotowa.

Dziewczyna chwytając jego dłoń, wyszła z nim z domu, by wsiąść do limuzyny.
Całą drogę próbowali spędzić na śmianiu się, czasem też na rozmawianiu o dodatkowym występie Michaela, gdzie miał zaśpiewać jedną ze swych piosenek. Dangerous. Nie ominęło się od namiętnych pocałunków czy słodkich słówek, jednak to, co planował Michael, nawet Alice się nie spodziewała.

Będąc na miejscu, tłumy fotoreporterów zerwało się z miejsc i widząc wysiadającego Michaela wraz z Alice zaczęli swoją robotę. Ci, uśmiechając się, w eskorcie ochroniarzy bezpiecznie dotarli do budynku, gdzie miała się odbyć gala. Usiedli w wyznaczonych obok siebie miejscach, chwytając się za dłonie.

             - Pamiętasz galę z filmu? - szepnął jej cicho mężczyzna, a aktorka cicho zachichotała.

             - Najgorsze wspomnienia. Już się zamknij, bo zacznę się rumienić! - delikatnie szturchnęła go, śmiejąc się.

             - Też cię kocham. Jeszcze się dzisiaj zarumienisz!

Kiedy zaczęła się gala, wszyscy się cieszyli ze wspaniałej atmosfery. Przyjaciele z branży na moment zaczynali rywalizować kto jest lepszy. Ale i tak na koniec każdy sobie gratulował i życzył jak najlepiej.

             Gdy nadszedł czas Michaela, by odebrać nagrodę za wkład w muzykę, on starał się nie okazywać wzruszenia, które za każdym razem odczuwał. Starał się prosto patrzeć, jednakże jego wzrok skupiał się na Alice, która uśmiechała się szeroko i trzymała kciuki by wszystko poszło tak, jak on sam sobie życzy. Po odebraniu nagrody na moment znikł, by móc się przebrać, a gdy wyszedł na scenę, zaczął występ.
Każdy tam ze  zgromadzonych był zachwycony. Nikt nie wiedział jaka jest choreografia, jak Michael będzie ubrany. Piosenka Dangerous nie posiadała swego teledysku, jednakże piosenkarz i tak wiedział, jak zaskoczyć wszystkich swym występem.

              Pod koniec kilku tancerzy zeszło ze sceny i podchodząc do Alice, poprosili aby udała się z nimi tam gdzie przebywał aktualnie Jackson.
Aktorka była onieśmielona, ale posłusznie spełniła prośbę i będąc już obok swego ukochanego, ten spojrzał na nią i obejmując, pocałował namiętnie na oczach wszystkich tam zgromadzonych, jak i milionach przed telewizorami.

              - Kocham Cię Alice. Zostań moją żoną. - szepnął jej cicho do ucha, tak aby nikt poza nią nie usłyszał tego co mówi.

Jej oczy zabłysnęły blaskiem łez wzruszenia. Nie wiedziała co powiedzieć.
Michael uśmiechnął się szeroko i widząc jej wzruszenie, chwycił ją za dłoń i dziękując wszystkim ponownie, ukłonił się i zszedł z aktorką ze sceny.

              Oboje czekali aż wszystko się zakończy, a kiedy to się spełniło po ponad trzech godzinach, wracając do Neverlandu, aktorka nadal nie mogła zrozumieć co ukochany rzekł.
Idąc już drogą, Michael zatrzymał się. Położył nagrodę na ziemię i uklęknął, wyciągając z kieszeni małe pudełeczko.

              - Alice... Wtedy mówiłem prawdę. Proszę... Zostań mą żoną. Skarbie, czy wyjdziesz za mnie?

Dziewczyna spoglądała na niego zbita z tropu. Była bliska zemdlenia. Spoglądała na jego twarz, w jego oczy i cichym szeptem szepnęła...

             - Tak. Wyjdę za ciebie, Michael.

***
Witam Was, Szanowni Czytelnicy!
Że tak powiem... "Kupę" czasu mnie tu ni było, nie? XD
Ja wiem. Ja wiem. 1 gimnazjum to już nie podstawówka, psia kość.
Głupie zajęcia medialne i takie tam. (gazetka szkolna z artykułem o Michaelu MUSI BYĆ! A JAKŻE! XDDDD)

Do rzeczy.

Stęskniłam się za Wami, ale przyznam, że miałam kryzys. Miałam ochotę rzucić to w cholerę.
Nie umiałam nic napisać. Nie miałam siły. Nie miałam ochoty. Nic! No, ale chwila, Zuza, Ty wredoto, Marchewko... (nie pytać czemu), Truchło (też nie pytać XD)! MASZ PRZECIEŻ CZYTELNIKÓW, NIESKOŃCZONE HISTORIE! SKOŃCZ TO! 

Także, Kochani moi. 

Wkrótce zakończę opowieść Y&M, potem to o Aniele, potem to o Jessice i może na koniec... zrobić "podsumowanie" gdzie wszystkie moje postacie się spotykają? Coś podobnego jak list, chcecie?

Kocham Was! 
Susie. 



4 komentarze:

  1. Jestem !
    Przeczytałam wcześniej, ale byłam na zabiegu i nie mogłam skomentować :D
    Straaasznie mnie urzekła scena co ją pocałował na oczach wszystkich <3 Mike taki romantiko i wgl xD <3
    A tymi oświadczynami to już w ogóle rozwaliłaś system! Świetny rozdział, bardzo pozytywny i czuć w nim normalnie tą miłość i uczucie bijące od tych dwoje ! <3
    Czekam z niecierpliwością na Aniołka, wrzucaj nam szybciutko !
    Pozdrawiam i weny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka Zuziu :*
    Notka wyszła jak zwykle cudnie, ale żem się stęskniła, już wygrzali zady na Hawajach (czy gdzie oni się tam smażyli) i w końcu wrócili.
    To prawda, scena z pocałunkiem na scenie była cudowna, a potem oświadczyny! Cudnie i tak miało być, są dla siebie przeznaczeni i liczę na to, że ułożą sobie życie powiększając rodzine o dodatkowe Jacksonki ♥
    Czekam z niecierpliwością na perypetie Jess i Michaela bo nie ukrywam, że strasznie się nakręciłam na to opowiadanie i liczę, że wkońcu się pojawi na blogu. Wgl ciesze się, że wracasz bo tak smutno było ;c
    Życze masy weny! ;*
    Pozdrawiam cieplutko, wracaj gipsiaro (czy jak to tam się nazwałaś) do zdrowia z nogą!
    Trzymaj się :* Marysia :*

    Ps: Bunia też chce o Jess. pozdro XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jak zwykle spóźniona, ale żeby nie było przeczytałam więc komentarz też musi być :)
    Michael widzę wreszcie ruszył swój szanowny, królewski tyłeczek i oświadczył się Alice z czego się ogromnie cieszę. Ale i tak Blaket mnie rozwalił
    -Ciocia Alice mizia się z tatą, będzie dzidziuś!!!
    Tekst rozbrajający wręcz.
    Na blogu nie było Cię cholernie długo, zaczynałam się martwić, ale dobrze że już jesteś i masz chęć pisania. Ja nie mogę się doczekać Aniołka jak i również na Jess i Michaela to moje ulubione opowidanko :)
    Pozdrawiam gorąco :****

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej.
    Jestem tu pierwszy raz.
    Niestety przeczytałam tylko ten rozdział,ktory jest naprawdę super :D
    Postaram się w wolnym czasie nadrobić reszte rozdziałów :D

    W sumie jak juz tu jestem ..
    zapraszam do mnie nowa notka i nowe opowiadanie.:D
    Komentarz mile widziany..musi dodać mi siły :D

    http://michaeljacksonforeverinmyhearts.blogspot.com/2015/12/flooded-dredges-i-naprawde-znasz-myszke.html

    OdpowiedzUsuń