Translate/Tłumacz

sobota, 14 lutego 2015

♥ Who's Bad? ♥

 Dzisiaj są Walentynki, więc mam taką małą niespodziankę dla Was... Oczywiście do notki dołączam link do... You are not alone ----> www.youtube.com/watch?v=pAyKJAtDNCw
Przeczytałam kilka blogów, w których często opisywane są krótkie opowieści, gdzie to my możemy być bohaterami. Skrót [Y/N] oznacza Your Name, czyli jest to miejsce, gdzie wstawiamy własne imię.
Dopiero zaczynam takie coś pisać, więc proszę o wyrozumiałość.
Jeśli się Wam to spodoba, możliwe, że będę co jakiś czas pisała takie krótkie opowiadania.
Napiszcie w komentarzach co przeżyliście, czy Wam się podoba albo po prostu co o tym sądzicie. 
Kończę z gadaniem i życzę Wam miłego przeniesienia się w czas, kiedy to właśnie WY jesteście oko w oko z Michaelem.
~       ~          

Jest ciepły, miły wieczór. Jak zawsze postanawiasz się wybrać na mały wypad do parku, by trochę pobiegać i utrzymać dobrą kondycję fizyczną.

Nigdy nie wyruszasz jednak bez MP3 i słuchawek, ponieważ zawsze nudzi cię bieganie bez muzyki.

Dziwnym trafem puściła ci się piosenka, twojego przyjaciela z którym znasz się już kilkanaście lat. Michael uparcie śpiewa, że to on jest BAD, jednak ciebie śmieszy w kółko powtarzane: You know I'm bad - I'm bad... Who's Bad?

Tego wieczoru nie było zbyt dużo ludzi, więc postanawiasz ponieść się muzyce.

Czujesz ten rytm... twoje ciało poddaje się jemu całkowicie i nawet nie wiesz, że tańczysz to co ci serce dyktuje.

Tą wspaniałą chwilę, przerywa jednak nieco bolesny upadek. Kiedy już zauważasz, że przez przypadek na kogoś wpadłaś, starasz się jak najszybciej wstać i pomóc swojej ofiarze nieszczęsnego wypadku. Jest nim mężczyzna, który o dziwo... nie miał rudych włosów, lecz czarne.

- Bardzo przepraszam. Nie widziałam pana... - mówisz, widząc jak jego peruka rudych włosów upada na ziemię.

Po chwili widzisz, że jednak znasz tą osobę. Jego czarne loki i te czekoladowe oczy, w których mogłabyś się wpatrywać wiecznie, zdradzają wszystko.

- Michael? - pytasz zaskoczona.

- Tak [Y/N]. To ja. Ała, nieźle mnie poturbowałaś. Coś ci się stało? - pyta się z nutką żartu, zakładając swoje ciemne okulary.

Czujesz jak twoje policzki się rumienią i mimo zawstydzenia, próbujesz coś powiedzieć.

- Gdybyś nie był taki "zły", to bym na ciebie nie wpadła. - zaśmiałaś się, wyciągając z uszu słuchawki.

- Czyżbyś znów słuchała BAD? No tak, to twoja ulubiona piosenka. Zapomniałem.

Przypominasz sobie pierwsze spotkanie z nim. Było to spotkanie przed koncertem.

Wtedy wyjawiłaś mu, którą piosenkę uwielbiasz najbardziej. On obiecał ci wtedy równie ważną rzecz.

- Zaśpiewam specjalnie dla Ciebie tą piosenkę. Musisz jedynie  podać mi swoje imię...

Kiedy mu je podałaś, widziałaś jak szeroko się uśmiechnął.

- Na prawdę śliczne imię, [Y/N]. No w porządku, to zaśpiewam ci ją specjalnie dla ciebie.

Chwilę wspomnień przerywa  jego głos, który uparcie chce się dowiedzieć, czy coś się stało.

- Nie. Tylko... zamyśliłam się - odpowiadasz na pytanie, zerkając na jego uśmiechniętą twarz.

- Wiesz, może chciałabyś abym cię odprowadził do domu? I tak zresztą mnie rozpoznałaś. A właśnie, ładnie wyglądałem w tych włosach?

Zaśmiałaś się i pokiwałaś przecząco głową. Wolisz swojego przyjaciela, jak ma normalne włosy. Uwielbiasz je.

- Dobrze. W takim razie, odprowadzę cię do domu. Chodźmy. - mówi, chowając swoje dłonie w kieszenie. Wiesz, że zawsze tak robi, kiedy się nieco wstydzi.

Idziecie razem, spokojnie, nie śpiesząc się. Bawisz się świetnie, opowiadając różne żarty i słysząc jego zaraźliwy śmiech.

Nim się spostrzegłaś, byłaś już przy swoim domu.

- Może chciałbyś na chwilę wejść? - pytasz, widząc jak Michael się tobie przygląda.

- Nie [Y/N]. Nie chciałbym robić tobie kłopotu. I tak zaraz będę musiał uciekać, bo mnie jeszcze ktoś rozpozna.

No tak. Dzisiaj nikt was nie zaczepił. Tak, jakbyście w ogóle nie istnieli.

Na pożegnanie, tulisz się delikatnie do niego, czując jego zmysłowy zapach.

Jak zawsze, jest jeszcze mały buziak w policzek.

Michael już nastawił się, przykładając sobie palec do policzka, byś mogła go pocałować.

Już jesteś blisko... jeszcze jeden centymetr... niespodziewanie Michael odwraca głowę tak, że wasze usta się łączą. Czujesz jego ciepłe, miękkie wargi. Jesteś zaskoczona, jednak nie zamierzasz się odsuwać. On również. Stoicie tak cudowną chwilę, kiedy on ostrożnie odrywa się od twoich ust.

Uśmiecha się szeroko, a ty stoisz tak i nie wiesz co powiedzieć.

- Może czas pomyśleć o innym zakończeniu pożegnania, hmm? Do zobaczenia [Y/N]!

Widzisz, jak macha w twoim kierunku. Nadal będąc w szoku, również mu machasz i kiedy widzisz, że odwraca się w swoją stronę, biegniesz szybko do domu, by tam móc powoli dojść do siebie...

You & Me - IV

Alice po kilku tygodniach przypomniała sobie propozycję Michaela.

Mimo iż była sobota, bała się, czy swoim nagłym przyjściem nie zepsuje mu planów.

Nie mogła nawet do niego zadzwonić, ponieważ nie znała jego numeru telefonu.

Spojrzała w okno i zaczęła się poważnie zastanawiać.

Był dla niej bardzo uprzejmy. A ona miała by tak bez zapowiedzi przyjechać? Kto wie, czy jeszcze by się spotkali... Nie chciała stracić takiej znajomości. Polubiła go bardzo, ale bała się też, czy on nie
zrazi się do niej zbyt szybko.

Po długiej chwili postanowiła jednak go odwiedzić.

Poszperała w szafie, aż znalazła dość eleganckie, aczkolwiek wygodne ubranie, które składało się z bordowo-czarnej koszuli w kratkę oraz ciemnych spodni. Wiedziała, że w gości nie należy iść z pustymi rękoma. Kiedy była już prawie gotowa, spojrzała w lustro i się jeszcze raz zastanowiła.

''Alice, uwierz w siebie. Przecież i tak nie masz jego numeru, a jeśli nawet będzie zajęty to i tak zrozumiesz. Weź się w garść, dziewczyno!'' - pomyślała, szczypiąc się delikatnie w dłoń by się ożywić.

Wzięła swoją małą torebkę i wyszła z domu, kierując się do pobliskiego sklepu, w którym często kupowała.

Lecz i tam miała duży problem.

"Rany, co ja mam kupić? Co on może lubić?" - cały czas rozglądała się po półkach sklepowych, główkując gorąco nad kupnem małej, lecz gustownej rzeczy.

Wtedy zauważyła w szklanej, ciemnej butelce wino, które cieszyło się wielką popularnością.

- Tylko czy on lubi wina? W ogóle pije alkohol? - zapytała samej siebie, podchodząc bliżej półki sklepowej. Kiedy się uważnie przyjrzała, postanowiła, że to wybierze.

Zapłaciła za wino i czym prędzej wyszła ze sklepu.

Jak to dobrze, że posiadała prawo jazdy i swoje własne auto. Wsiadła w nie i pojechała, jak się okazało, do słynnego Neverlandu Michaela Jacksona.

Kiedy w oddali widziała już tą złotą, słynną bramę, zaparkowała i wysiadła z auta, po czym niepewnie poszła w tamtą stronę. Zauważyła ochroniarzy, którzy z ciekawością się jej przyglądali.

- Pani Alice Keys, jak mniemam? - zapytał jeden, uśmiechając się szeroko.

- Tak. Jest może w domu pan Michael Jackson? - zapytała niepewnie, czując jak serce zaczyna jej przyśpieszać tempa.

- Oczywiście. Pan Jackson jest w posiadłości. Czy coś przekazać? - spojrzał na jej dłonie, w których trzymała podarunek.

Alice nieśmiało podała szefowi ochrony podarunek, a ten po chwili udał się do Michaela, który bawił się w najlepsze razem ze swoimi dziećmi.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale Pani Alice Keys przybyła i czeka przy bramie.

Michael spojrzał na ochroniarza i poprawił swoją czerwoną marynarkę, która zdążyła się już troszkę pognieść. Poprosił opiekunkę, aby zajęła się dziećmi, a sam poszedł do Alice.

Widział jak dziewczyna stoi i niepewnie rozmawia z jednym z ochroniarzy.

Kiedy Mark ( tak miał na imię rozmówca Alice ) gadał jak najęty, Michael zaśmiał się cicho i głośno odchrząknął.

Alice spojrzała na piosenkarza i uśmiechnęła się.

- Witaj Alice. Proszę, wejdź. Przepraszam, że musiałaś tak czekać. - odparł nieco speszony.

- Nic się nie stało. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam ci w zajęciach.

- Ależ skąd. Cieszę się, że przyszłaś. Dawno mnie nikt nie odwiedził.

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zaczęła rozglądać się po otoczeniu.

- A więc tak mieszka Michael Jackson. Bardzo tutaj ładnie. - odrzekła po chwili, spoglądając na niego.

- Jeśli będziesz miała ochotę, to z miłą chęcią cię oprowadzę, a teraz chciałbym cię zapytać, czy masz ochotę na coś do picia albo jedzenia?

- Na razie dziękuję. - uśmiechnęła się, a po chwili zapytała znów się rozglądając - A gdzie są twoje
dzieci, Mike?

Kiedy weszli do salonu i usiedli oboje na wygodnej sofie, Michael podrapał się po głowie w namyśle, po czym odparł.

- Dzieci zabrała opiekunka. Ale pewnie przyjdą za niedługo, bo czasem lubią jej uciekać - zaśmiał się, spoglądając na nią.

- Mam nadzieję, że twój najmłodszy syn już się mnie nie boi. Ja i tak nie gryzę - zachichotała cicho, na co Mike rzekł.

- Jest bardzo nieśmiały, ale uwierz mi, kiedy wróciliśmy do domu poprosił mnie, abym puścił mu bajkę, gdzie występujesz. Spodobała się mu twoja gra aktorska. Na prawdę. Zresztą... nie tylko jemu. - delikatnie się zarumienił, mówiąc ostatnie zdanie.

Dziewczyna widząc jak policzki Michaela delikatnie oblały się rumieńcem, stwierdziła w myślach,
że jest nieco nieśmiały i lubi prawić komplementy kobietom.

- No dobrze. Może opowiesz mi jak to się wszystko zaczęło? Jak zostałaś aktorką? - skierował się w jej stronę i z uśmiechem się jej przyglądał.

Alice wzięła głęboki wdech i powoli zaczęła odpowiadać na pytania piosenkarza. Ten zaś, zadawał coraz to nowszych pytań, próbując sobie wyobrazić małą Alice grającą u boku znanego aktora
Michaela Douglasa, o czym się przed chwilą dowiedział.

- Rany. To fascynujące, że w wieku 3 lat już chciałaś mieć agenta - zaśmiał się po chwili, kiedy Alice opowiadała mu swoje pragnienie w dzieciństwie.

- Tak. Kiedy mi to tata opowiadał, byłam w szoku. Taka mała dziewczynka, a takie marzenia.

- No wiesz, ja od małego śpiewałem. Mama mi opowiadała, że kiedy byłem jeszcze bardzo malutki to stałem przy rozklekotanej pralce i próbowałem coś zatańczyć. To dopiero miałem pomysły.

Spędzając tak czas na zadawaniu sobie wzajemnych pytań, w pewnym momencie zauważyli jak podchodzi do nich syn Michaela, Blanket.
Chłopiec przywitał się nieśmiało z aktorką, po czym pokazał ojcu swoje nowe arcydzieło - namalowana pastelami kolorowa tęcza, która widniała obok zielonego drzewa. Z chmur było widać wychodzące słońce z namalowaną buźką.





- Brawo synu. Pokażmy teraz Alice twoje zdolności. - pochwalił syna piosenkarz, po chwili odwracając rysunek w kierunku dziewczyny - Co na to powiesz?

Alice chwyciła ostrożnie arcydzieło Blanketa w swoje dłonie, po czym udawając, że długo się zastanawia, podziwiała rysunek 4 latka.

- Jest śliczny. Wiesz co, wydaje mi się drogi Michaelu, że z Blanketa wyrośnie jakiś wspaniały malarz. - mówiąc to, spojrzała na mocno speszonego chłopczyka, który trzymał ręce przed sobą, a jego długie, hebanowe włosy zakrywały mu twarzyczkę.

Po chwili oddała mu jego rysunek, delikatnie głaszcząc chłopca po włosach.
Ten uśmiechnął się jedynie do niej i zniknął za rogiem salonu, by znów móc coś namalować.

- Jakie ty masz niezłe podejście do dzieci. Masz młodsze rodzeństwo? - zapytał Michael, spoglądając na aktorkę.

- Och, przecież to normalne. Mam tylko starszego brata.

- Wiem. Nicholas Keys. Mój brat czyta jego książki. Zawsze namawia mnie do przeczytania jednej z wielu jego powieści, ale zawsze o tym zapominam.

"Albo po prostu nie lubisz kryminalnych powieści. No tak, aby być kulturalnym to wypada, by nie urazić drugiej osoby..." - pomyślała w duchu.

- Chciałaś abym cię oprowadził po Neverlandzie, więc zapraszam ze sobą. - powiedziawszy to wstał i wyciągnął swoją dłoń w kierunku Alice.

Dziewczyna posłusznie chwyciła jego męską dłoń, po czym oboje udali się na taras. Wtedy Michael zaczął wszystko jej dokładnie opowiadać.

- Ty na prawdę nie boisz się tych węży, czy pająków? - zapytała, kiedy Michael poruszył temat tych stworzeń.

- Nie. Jestem miłośnikiem zwierząt i wszystkie je uwielbiam. A ty, pewnie się ich boisz, co? - zaśmiał się.

- Wcale, że nie! - nie kryła oburzenia - Po prostu chciałam się zapytać i tyle...

Michael zatrzymał się i spojrzał na nią. W jego głowie snuł się pewien plan, a oczy były przepełnione jakąś dziwną radością.

- W takim razie, zrobię później pewien test. Ciekawe ile wytrzymasz z ptasznikiem na ramieniu.

- Z ptasznikiem? - było widać, że dziewczyna się przeraziła, na co piosenkarz zachichotał cicho.

- Tak, to taki... mały pająk. Chodź, pokażę ci resztę zoo.

Kiedy się tam udali, zobaczyli dzieci Michaela, karmiące zwierzęta.

Pierwsza zauważyła ich Paris.

- Dzień Dobry pani Alice. - przywitała się grzecznie dziewczynka, szturchając o rok starszego brata, Prince'a.

Chłopak spojrzał na siostrę lekko zdenerwowany jej zachowaniem, po czym skierował swój wzrok w kierunku aktorki i swojego ojca.

- Dzień Dobry. - powtórzył słowa siostry Prince.

- Witajcie. Widzę, że karmicie zwierzęta.

- Tak - odrzekła uradowana Paris  - Może... chce pani dołączyć?

Alice podeszła do dziewczynki, by móc wziąć troszkę pokarmu i niepewnie wysunęła dłoń w kierunku lamy, która bacznie ją obserwowała. Zwierzę ostrożnie chwyciło pokarm, po czym dało się pogłaskać aktorce.

Dziewczyna była przeszczęśliwa, co zauważyły dzieci Michaela oraz on sam.

- Tato, a będziemy mogli pokazać później pani Alice jak umiemy jeździć na deskorolce? - zapytał po chwili Prince.

- Wiesz, to nie ode mnie zależy. Jeśli Alice będzie chciała...

- Och, z miłą chęcią. Pewnie dużo czasu zajęła wam nauka jazdy na deskorolce, więc trzeba to docenić. - aktorka była nieco zaskoczona słowami Michaela. Czyżby bał się, że może denerwować ją obecność jego dzieci?

Dwoje najstarszych dzieci było zachwycone. Wreszcie będą mogli się pochwalić swoimi zdolnościami. Pobiegły się przygotować do ważnego dla nich pokazu. Jedynie Blanket nie był zadowolony. Nie umiał jeszcze jeździć, ponieważ był zbyt mały.

- Dlaczego jesteś smutny, Blanket? - Michael zauważył smutek syna, więc podszedł i przykucnął obok niego.

- Ja nie potrafię jeździć, a Paris i Prince będą mogli się popisać. Ja również bym chciał.

Alice widząc smutek chłopca, również podeszła do niego.

- A może... może chciałbyś mi coś narysować? Bardzo ślicznie rysujesz, a ja mogłabym później twoje arcydzieło podziwiać w domu.

Chłopczyk spojrzał na Alice, zastanowił się krótką chwilę, po czym pokiwał twierdząco głową.

- Dobrze. Narysuję coś dla pani. Zaraz wrócę.

Blanket skierował się w stronę domu, a Michael nie umiał wyjść z podziwu.

- Ej, za niedługo będę się zastanawiał, czy nie wziąć u ciebie jakiś lekcji.

- Jakich lekcji? - zapytała zaskoczona dziewczyna.

- Przed chwilą Blanket był smutny. Wiesz, ile ja zazwyczaj muszę się natrudzić, aby znów zawitał na jego buzi uśmiech?

Alice zaśmiała się, chociaż i tak wiedziała, że Mike żartuje. W radosnych humorach zwiedzili resztę zoo, aby później udać się na podwórko, gdzie czekali już Prince oraz Paris razem ze swoimi deskorolkami.

Pierwszy zaczął Prince, dumnie chwaląc się swoją deskorolką z namalowanym rekinem, który widniał również na kasku.

Kiedy skończył swój pokaz, Alice oraz Michael klaskali i chwalili chłopca.

Paris, nieco zazdrościła bratu, ale postanowiła, że postara się być lepsza od niego.

Wszyscy z uwagą śledzili, jak dziewczyna powoli zaczyna wystartować.

Wszystko przebiegło by pomyślnie, gdyby nie feralny kamień, na którego wpadła dziewczynka.

Kiedy się przewróciła, Michael oraz Alice podbiegli do niej szybko.

- Wszystko w porządku córeczko? Nic sobie nie zrobiłaś? - zapytał przerażony Michael, pomagając
córce wstać .

Skończyło się jedynie na małym siniaku w okolicy kolana.

- Nie przejmuj się upadkiem. Na prawdę dobrze ci szło. W przyszłości trzeba pamiętać, by sprawdzić i oprzątnąć przeszkody na terenie, na którym się jeździ. - powiedziała Alice, po chwili gdy Paris straciła swój uśmiech z twarzy.

- Ale nie byłam lepsza od Prince'a. Teraz będzie mi dokuczał.

- Nie będzie ci nikt dokuczał. Już o to się postaram. No, uśmiechnij się. -Michael przytulił swoją  córkę, która powoli odzyskiwała humor.

Kiedy Alice spojrzała na zegarek, stwierdziła, że powoli będzie się zbierała. Nie chciała być też niegrzeczna i przesiadywać u Michaela zbyt dużo czasu.

Kiedy wszyscy mieli się pożegnać z aktorką, Blanket w ostatnim momencie przybiegł, trzymając w ręce laurkę.

- Dziękuję, że przyszłaś. Było na prawdę miło. - odrzekł piosenkarz, przytulając ją delikatnie.

- To ja dziękuję, że miałam taki zaszczyt. Następnym razem zapraszam do siebie. Oczywiście możesz zabrać również dzieci.

- Proszę Pani! Tutaj jest rysunek. - podbiegł szybko Blanket, wręczając Alice swoje dzieło.

Dziewczyna obejrzała je, a po chwili uśmiechnęła się w jego stronę.

- Jest śliczny. Dziękuję.

Przytuliła się jeszcze z każdym z dzieci, a po chwili jeden z ochroniarzy odprowadził ją do wyjścia.

Wszyscy w czwórkę machali Alice na pożegnanie, aż w końcu zniknęła za bramą...

Odtąd zdobyła przyjaźń nie tylko Michaela, ale i również jego dzieci...





You & Me - III


Witajcie w pięknym sobotnim poranku! 
Oto ciąg dalszy opowieści. Dziękuję wszystkim za miłe komentarze. 
Osobiście nie podoba mi się akurat ta notka... wyszła chyba troszkę smętna.
No nic. Zobaczymy, co wy uważacie.
Koniec gadki. Zapraszam do czytania :*



Ciepłe promienie słońca wpadające do sypialni oświetlały twarz śpiącej jeszcze Alice.

Po całej nocy spędzonej w lekturach, miała piękne sny. Do tego jeszcze wczorajsze spotkanie, którego nigdy nie zapomni.

Ze snu wyrwał ją denerwujący dźwięk telefonu. Dziewczyna niechętnie zerknęła na ekran komórki.

- Margaret... ja cię chyba uduszę... - nie była zadowolona, że jej przyjaciółka wyrwała ją ze snu.

 Mimo to, odebrała połączenie, mówiąc zwyczajne "Halo"

- Cześć Alice! Kiedy mogę przyjść? - słyszy tak dobrze głos Margaret, że odrobinę odsunęła telefon od ucha.

- Jeszcze śpię, więc... za trzy godziny? W ogóle która godzina?

- Śpiochu! Wstawaj! Jest za piętnaście jedenasta. Muszę się z tobą spotkać, bo przez te kręcenie filmu strasznie stęskniłam się za tobą. Będę za dwie godziny. Do zobaczenia.

- Pa... - rozłączyła się i ani nie miała myśli wyjść z łóżka. Tak cudownie jej się spało.

Po chwili jednak coś ją zmusiło, by wstać. Czuła, jak coś liże ją po dłoni. Podniosła głowę i zauważyła Sky'a.

- Ty też przeciwko mnie? Zmówiłeś się z Margaret, czy co?

Pies zaszczekał radośnie i wybiegł z jej sypialni, zostawiając czarne ślady na podłodze.

- Pięknie. Znów chodził po błocie. - westchnęła, zakładając na siebie szlafrok.

Przygotowanie śniadania nie zajęło dużo czasu. Siedząc już przebrana i pijąc kawę, zauważyła w gazecie swoje zdjęcie.

"(...) Nowa premiera filmu, przyniosła wiele korzyści. Krytycy z uznaniem chwalili film oraz aktorów. Alice Keys została bardzo dobrze oceniona. (...) Uwagę wszystkich  przykuł jednak znany nam wszystkim piosenkarz Michael Jackson, który również pojawił się tam ze swoimi dziećmi.

Powoli czytając każde słowo, na jej twarzy pojawił się uśmiech.

Kiedy dopiła kawę, wzięła się za mycie psa. Sky wiedział, że musi być sprytniejszy i nie dać się jej złapać.

Ganiali się dłuższy czas, aż zmachana Alice złapała Sky'a, kiedy ukryła się za szafą.

Wtedy pies starał się jakoś uwolnić, lecz jego siły szły na marne. Dziewczyna sprawnie ulokowała go w wannie i z dokładnością go czyściła.

Zanim miała przyjść Margaret, aktorka zdążyła jeszcze posprzątać dom, tak aby było w miarę czysto.

Kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, wiedziała już, że przyszła jej przyjaciółka.

- Alice! Rany, tak się cieszę, że jesteś! - bez namysłu przytuliła swoją przyjaciółkę, na co Alice
rzekła.

- No, dobrze... Bo mnie jeszcze udusisz. Opowiadaj co tam u Ciebie.

Obie udały się do ogrodu, by w spokoju móc cieszyć się pięknym dniem. Po chwili Margaret nie wytrzymała i cała podekscytowana musiała o to zapytać.

- Czy ty i Jackson się przyjaźnicie? Boże, gadaj co to wczoraj było... i przedwczoraj też...

Alice nie rozumiała fascynacji przyjaciółki.

- Wyluzuj, ok? Nie wiem. Nic mi o tym nie wiadomo. Przeszliśmy tylko na "ty", więc...

- Jednak przyjaźń. W porządku. Nicholas mi mówił wczoraj, że... Ups. - Margaret przerwała zarumieniona, co Alice to natychmiast wykorzystała.

- Czyżby mój kochany braciszek i moja najlepsza przyjaciółka zamierzali być parą?

- To nie tak jak myślisz. Zaprosił mnie jedynie na kolację, by omówić nową książkę.

- Jasne, jasne. Gadaj, jak było na randce. Rozgryzłam już ciebie dawno. No, więc?

Margaret nie śmiało opowiadała randkę z Nicholasem. Według niej, brat Alice jest bardzo skryty i nie na wszystko jest w stanie zaradzić.

- Hmm, ale cieszę się, że w końcu uwierzyłaś w siebie. Mówiłam ci, że będzie wszystko dobrze.

- Wiem. Dziękuję Alice. Może mały wypad w miasto? Co ty na to?

- Z miłą chęcią.

Dziewczyny po chwili udały się w miasto, czerpiąc radość z życia. Jednak jak się okazało, nie na długo... Alice z daleka poznała mężczyznę w skórzanej kurtce siedzący na motorze.

- Margaret, może będziemy wracały, co? - szturchnęła delikatnie przyjaciółkę, czując jak serce wali jej ze strachu.

- Coś się stało? - zapytała ją nieświadoma niczego dziewczyna.

Alice szepnęła jej cicho imię mężczyzny, a wtedy i ona poczuła lekki strach.

Andrew był byłym chłopakiem Alice. Z początku było tak jak zawsze: czułe słówka, uśmieszki, prezenty... Dopiero potem dziewczyna przeżywała prawdziwy koszmar. Jedynie Nicholas z jej rodziny wiedział o skrytym związku i to on ją uratował.

- Nie zwracaj na niego uwagi, Alice. Chodź, przejdziemy się do sklepu. Albo do kina, gdzie wolisz?

Dziewczyna jednak nie zwracała uwagi na słowa przyjaciółki. W głowie przemykały jej wspomnienia z Andrewem. Bała się zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie. Wyjątkiem był jej brat,
Nicholas.

- Alice! Obudź się! Pytałam cię coś!

- Co? Ehm... Chodźmy do sklepu.

Obie udały się do budynku, by tam zapomnieć o nieprzyjemnym spotkaniu.

- Alice? Margaret? A co wy tutaj robicie? - usłyszały za sobą głos przyjaciela.

- Jason! Witaj przyjacielu!

- Witaj Alice - przywitał się po chwili również z drugą dziewczyną.

- Ty także czyhasz na jakieś przeceny? - zapytała Margaret, żartując sobie.

- Nie. Czekam aż może ktoś znajomy zechce mi potowarzyszyć. Mam dosyć siedzenia w domu.

- To tak jak my. Może potem wybralibyśmy się we trójkę do kina? Co ty na to Alice?

 Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami. Jej dobry humor znikł, odkąd zauważyła Andrewa.

- Ej, co się stało? Nie. Ja ciebie tak nie zostawię! Idziemy do kina, bez marudzenia!

Margaret pociągnęła przyjaciółkę za sobą, rozmawiając również z Jasonem, który również martwił się o Alice.

- Ja... Ja będę wracała do domu. Nie mam ochoty na żaden film. - oznajmiła im po chwili aktorka, próbując się wyrwać Margaret.

- O nie kochana. Za żadne skarby nie zostawię cię samej w domu. Zaszyjesz się w czterech kątach z
jakąś książką... Nie możesz się izolować od świata. Uwierz mi.

Po uzgodnieniu na jaki film idą, cała trójka wybrała się na komedię. Jason, jako iż był dżentelmenem, zakupił dziewczynom bilety, popcorn i coś do picia.

Kiedy nadszedł film, Alice nadal nie potrafiła zapomnieć o nieszczęsnym Andrewie. Przez dłuższy czas go w ogóle nie widywała, co przez to cieszyła się taka wolna.

Kiedy inni płakali ze śmiechu, ona miała ochotę płakać ze smutku.

Pod koniec filmu, Alice wyszła niepostrzeżenie z kina, by móc powoli ochłonąć.

- Świetny był ten film, co nie? - usłyszała głos rozbawionej przyjaciółki.

- Tak. Bardzo. Muszę już wracać. Do zobaczenia. - odparła niechętnie dziewczyna, byle tylko znaleźć się w domu i tak jak mówiła Margaret zaszyć się w czterech kątach z książką...

Tylko i wyłącznie o tym marzyła...

Andrew


niedziela, 8 lutego 2015

You & Me - II

                                                           
Minęło kilka tygodni.

Alice nie zamierzała wracać jeszcze do Londynu, bo uznała, że Los Angeles jest również interesującym miastem.

Większość znajomych polecało jej pewną bibliotekę, w której można było znaleźć nie tylko ciekawe książki, ale i ciekawe osoby.

Jako iż czuła się troszkę samotna, bo większość jej przyjaciół była zajęta czym innym, postanowiła udać się do biblioteki. Kochała czytać książki, bo wiele się od nich uczyła.

Kiedy się tam znalazła, zauważyła znajomą twarz jednego z ochroniarzy Michaela.

"Zapewne Michael wysłał go, aby znaleźć mu ciekawą książkę" - pomyślała, spoglądając na regały z książkami.

Po chwili krążenia między regałami sama ujrzała Michaela, który był w radosnym humorze i trzymał w rękach sporą ilość książek.

"Faktycznie. Oni mieli rację, że w tej bibliotece można znaleźć ciekawe osoby" - na samą myśl, uśmiechnęła się sama do siebie, spoglądając na Michaela.

Piosenkarz rozmawiając z jednym z ochroniarzy, poczuł nagle na sobie czyiś wzrok.

Początkowo myślał, że to pewnie któryś z paparazzi go zauważył, ale kiedy się dyskretnie odwrócił, zobaczył znaną mu postać. Przyjrzał się jej, a kiedy mu zaświtało kimże jest ta kobieta, uśmiechnął się szeroko i podszedł do niej.

- Dzień Dobry, co za miłe spotkanie. Widzę, że nie tylko ja postanowiłem wybrać się w poszukiwaniu ciekawej lektury. - przywitał się, a kiedy spojrzał na jej książki, zachichotał cicho.

- Witam. A owszem. Ale widzę, że ja na razie jestem w tyle z Panem. - spojrzała na jego duży stos
książek. Zaciekawiło ją również to, z jakiego powodu on się śmieje.

- Proszę wybaczyć moją śmiałość, ale zauważyłem, że wybrała Pani tą samą książkę, której szukałem - odparł po chwili.

- Och na prawdę? Widziałam jeszcze dwa egzemplarze tej książki. Zaprowadzę Pana.

Michael uśmiechnął się do niej szeroko i podążył za nią, śledząc każdy jej krok.

Kiedy się zatrzymali przy jednym z wielu regałów, Alice prześledziła szybko tytuły książek i wyciągnęła właściwą.

- Proszę uprzejmie - podała mu ją z uśmiechem.

- Dziękuję. A jakie pani lubi czytać książki?

- Hmm... Wiele gatunków. Historyczne, Przyrodnicze... A pan? - zapytała po chwili.

- Uwielbiam czytać książki naukowe, o człowieku i...

W tej chwili spojrzał na nich jeden z ochroniarzy Michaela i z uśmiechem dodał.

- Uwielbiasz również bajki, Mike. - mówiąc to, schował się szybko za regałem i zaniósł się śmiechem.

Alice skierowała wzrok na Michaela, który ten był lekko zaskoczony słowami ochroniarza.

- Przepraszam za niego, chociaż ma rację. - powiedział lekko nieśmało.
Alice zaśmiała się delikatnie i pokiwała głową.

- Nie musi się Pan wstydzić. Jednak nie tylko ja zaglądam do lektur dla dzieci. To na prawdę nic wstydliwego.

- Wiem, ale teraz większość dorosłych osób uważa to za dziwne, z czym się nie zgadzam.

Między nimi nastała niezręczna cisza.

Alice tępo wpatrywała się w okładkę jednej z książki, bo nie wiedziała co dalej powiedzieć.

Ciszę przerwał Michael, zadając jej pytanie.

- Może... przeszlibyśmy tak na "ty"? Oczywiście, jeśli Pani się zgadza - podrapał się nerwowo po głowie, bo wiedział, że może trochę przesadził.

Dziewczyna znów spojrzała na piosenkarza, a na jej twarzy  zawitał uśmiech.

- Z miłą chęcią. Wiem, że zna Pan... to znaczy,,, znasz moje imię, ale może powtórzę. Alice. - podała mu swoją drobną dłoń.

- Michael. - uścisnął jej dłoń, a po chwili dodał - Cieszę się, że cię poznałem. Widziałem niektóre filmy z twoim udziałem i powiem, że na prawdę masz talent.

- Dziękuję za tak miłe słowa - Alice słysząc jego słowa, delikatnie się zarumieniła.

Michael spojrzał na jej twarz. Zauważył na niej lekkie rumieńce, więc cicho zachichotał, po czym nieco zamyślił.

- A może... Może miałabyś ochotę kiedyś mnie odwiedzić? Wtedy moglibyśmy na spokojnie porozmawiać. Oczywiście nie naciskam, ale wiesz...

Dziewczyna zamyśliła się, czy aby na pewno dobrze robi. Kiedy już przemyślała tą propozycję, odrzekła.

- Jeśli nie sprawi ci to problemu, to z miłą chęcią.

- Och, nie sprawi mi to żadnego problemu. Możliwe, że opowiesz mi trochę o aktorstwie, bo bardzo mnie to interesuje. Kiedyś występowałem w kilku filmach, ale i tak nigdy nie dorównam
prawdziwym aktorom - zachichotał cicho, przypominając sobie, jak grał Stracha  w Czarnoksiężniku
z Krainy Oz.

"Ma duże poczucie humoru. A wydawało mi się, że często jest poważny" -pomyślała Alice, po chwili mówiąc.

- Widziałam niektóre filmy z twoim udziałem i na prawdę, ciekawie zagrałeś te role. Masz tą smykałkę do aktorstwa.

Słowa Alice ucieszyły Michaela, ale i nieco speszyły. Chciał coś powiedzieć, ale oboje usłyszeli głos jednego z ochroniarzy, który podszedł do nich.

- Michael, musimy się powoli zbierać. Masz dzisiaj w planie odwiedzić jeszcze miejscowy szpital, pamiętasz? - przypomniał mu mężczyzna o ciemnej karnacji.

- Tak. Pamiętam. Daj mi chwilkę. - zwrócił się do niego piosenkarz, po chwili spoglądając na Alice.

- Och, przepraszam. Zagadałam cię, a masz jeszcze inne rzeczy w planie. - powiedziała ze wstydem dziewczyna.

- Nie mów tak. Ciekawie się z tobą rozmawiało, a ja lubię inteligentne towarzystwo. Myślę, że za niedługo znów się zobaczymy. Do widzenia Alice. - uśmiechnął się do niej.

- Ja również. To do zobaczenia Michael. - odparła, widząc jak piosenkarz powoli idzie do lady bibliotekarskiej, by wypożyczyć książki i móc wyjść razem z ochroniarzami.

Dziewczyna jeszcze przez moment została w bibliotece, aż dostała sms'a od brata.

Jestem w kawiarni obok biblioteki. Poczekać na Ciebie?

Alice uśmiechnęła się sama do siebie, bo będzie mogła mu się pochwalić, kogo spotkała.

Wypożyczyła szybko książki i udała się do małej kawiarni obok.

Nicholas siedział przy stoliku i z uśmiechem spojrzał na siostrę.

- Cześć Alice. Co taka szczęśliwa? - przytulił ją do siebie i spojrzał na jej torbę z książkami.

- Wiesz, w  tej bibliotece faktycznie można znaleźć nie tylko książki, ale i nowe znajomości.

Chłopak spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem i napił się łyka kawy, którą zamówił.

- No dobra. Kogo poznałaś? - zapytał po chwili.

- Michaela Jacksona. Był tam razem z ochroniarzami.

Nicholas spojrzał na nią zaskoczony.

- To jednak dobrze widziałem. No dobra, i co? Gadaliście coś?

- Tak - Alice nie kryła entuzjazmu - Ma niezłe poczucie humoru, wiesz?

- Teraz wiem - odparł niechętnie jej brat. - Crazy do mnie dzwoniła. Powiedziała, że jutro chce cię
odwiedzić. W ogóle kiedy zamierzasz wracać do Londynu?

- Nie wiem jeszcze. A ciekawe czemu Margaret dzwoniła akurat do ciebie a nie do mnie. - zaśmiała
się dziewczyna, delikatnie szturchając brata.

- No, tylko bez takich.  Wiesz, że na razie unikam związków.

- Oj nie bądź taki. Ona jest fajna. Przynajmniej nigdy się przy niej nie zanudzisz - zażartowała.

- Dobra, dobra. Pokaż, jakie książki wypożyczyłaś.

Po chwili oboje spoglądali na okładki, a Nicholas co kilka chwil marudził.

- Myślałem, że wypożyczyłaś też coś mojego autorstwa. Zła siostra, oj zła - udawał obrażonego.

- Nicholas, wiesz przecież, że w domu mam pełno twoich książek, więc mi tu nie marudź.

- Tak, tak... ciekawe czy i on mnie czyta - zaśmiał się głośno, chowając jej książki z powrotem do torby.

- Kto?

- No, Jackson. A niby kto?

Alice zamyśliła się. Nie widziała, aby Michael trzymał coś autorstwa jej brata.

- Wiesz, chyba nie. Może w ogóle nie lubi powieści kryminalistycznych.

Kiedy jej brat dopił kawę wstał i poprawił swoją kurtkę, zostawiając napiwek.

- Jego strata. No dobra, chodź. Idziemy jeszcze do sklepu i zawiozę cię potem do domu. - powiedział, biorąc jej torbę.

Kiedy oboje udali się do sklepu, Nicholas wiedział, że razem z Alice szybko stamtąd nie wyjdą.

Uwielbiała chodzić do sklepików z odzieżą i mogła tam spędzać całe dni.

Jednak tym razem Alice nie zamierzała chodzić długo po sklepie. Chciała jak najszybciej zrobić potrzebne zakupy i pojechać do domu, by w spokoju przeczytać książki, które wypożyczyła. Nie minęło nawet godziny, a już Nicholas podwiózł Alice do domu.

- Dasz sobie radę sama? - zapytał, wychylając się przez okno samochodu.

- Tak, dam radę. Do jutra braciszku. - pomachała mu szybko i weszła do domu.

Jej pies, Sky od razu ucieszył się i zaczął merdać ogonem.

- Cześć Sky. Dzisiaj wieczór spędzimy w lekturach, wiesz? - zaśmiała się i pogłaskała zwierzę.

Przebrała się szybko w domowe ubranie i zaczęła czytać książkę.

Sky, jako iż był mądrym psiakiem, także spoglądał na książkę i tak razem spędzali czas...
( Tak mniej-więcej wygląda Sky :) )




Alice wpatruje się w ochroniarza Michaela, który ten mu przypominał...

Ten sam moment, kiedy Mike chciał coś powiedzieć Alice na temat jego gry aktorskiej, ale przerwał mu ochroniarz 

sobota, 7 lutego 2015

You & Me - I

                                                                   
                     

Alice była młodą, szczupłą szatynką. Już jako mała dziewczynka marzyła o aktorstwie.

Kiedy dorosła, jej marzenie się spełniło. Wspólnie z rodzicami poznawała ważne tajniki aktorstwa, aż w końcu została znaną na całym świecie aktorką.

Tego dnia była premiera nowego filmu w Los Angeles, w którym Alice grała jedną z głównych ról.

Była tak podekscytowana, bo wiedziała, że film będzie znany na skalę światową.

Stojąc obok swoich przyjaciół, a zarazem aktorów dostrzegła zbliżającą  się do niej postać mężczyzny, którego doskonale znała. To był jej brat, którego kochała ponad wszystko.

-Witaj siostrzyczko. I jak? Lekko zdenerwowana? - zapytał, jak zwykle chcąc wesprzeć siostrę.

- Tak, troszeczkę. Och, jeszcze oni. Nie cierpię ich.

Oni to znaczy paparazzi. Alice za wszelką cenę chciała się od nich jakoś uwolnić.
Starała się, aby nigdy nie mówili o niej głośno, chociaż i to było trudne.

- Będzie dobrze. Nie martw się. Zawsze będę przy tobie. - uśmiechnął się szeroko do niej, aż oboje usłyszeli głos reżyserki filmu, która zmierzała w ich stronę.

- Alice! Chodź, muszę cię o czymś poinformować.

Aktorka podeszła do kobiety i z uśmiechem spojrzała na nią.

- Na premierę przyjedzie również znany piosenkarz. Wiesz, będę musiała mu Ciebie przedstawić i w ogóle. Bądź tutaj w pobliżu, dobrze?

-Oczywiście. - odpowiedziała po chwili , nie zastanawiając się nad osobą, która miała przyjść.

Po jakimś czasie, przyjechała czarna limuzyna. Wyszedł z niej mężczyzna ubrany w czarną, żołnierską marynarkę. Zaraz potem wyszła trójka dzieci, również ubranych bardzo elegancko.

Alice, kiedy ich zauważyła, poczuła się jakoś niepewnie. Znała tego mężczyznę jedynie z telewizji oraz radia, ponieważ często puszczano jego piosenki. Zrozumiała już, że to będzie dla niej wyjątkowa premiera.

Reżyserka uprzejmie przywitała się z gościem i w trakcie krótkiej, lecz sensownej rozmowy, poprosiła Alice aby i ona podeszła do nich.

Dziewczyna poczuła jak stres zaczyna ją opanowywać. Mimo to, niepewnie podeszła i przywitała się z uśmiechem na twarzy. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech i podał jej swoją dłoń.

- Jestem zaszczycony, mogąc być na tej premierze.

Alice delikatnie oblała się rumieńcem, ponieważ  ton jego głosu sprawił iż poczuła delikatny dreszczyk.

- Bardzo się cieszymy, Panie Michaelu, że jest Pan tutaj z nami. Mamy nadzieję, że spodoba się Panu film. - rzekła uprzejmie reżyserka i po krótkiej chwili odeszła, by móc przywitać się z innymi gośćmi.

Aktorka spojrzała na piosenkarza oraz na jego małych towarzyszy, którzy z ciekawością się wszystkim przypatrywali.

- Ja również mam nadzieję, że spodoba się Panu film. - po chwili odrzekła, znów spoglądając na Michaela.

- Na pewno, sama premiera jest spektakularna - odpowiedział mężczyzna, spoglądając na jedno ze swoich dzieci, które wpatrywało się w Alice swoimi małymi, wystraszonymi oczkami.

Alice rozumiała, dlaczego chłopczyk tak się na nią patrzy. Nie znał jej, nie wiedział kim jest i jaki ma zamiar. Mimo to, uśmiechnęła się przyjaźnie w jego stronę, aż usłyszała pytanie kierowane w jej kierunku.

- A pani gra w tym filmie? - zapytała ją córka Michaela, Paris.

-Tak. Odgrywam tutaj jedną z głównych ról. - odpowiedziała, patrząc  na dziewczynkę.

- Tato, a to prawda, że zawód aktora jest ciekawy? - zadał pytanie Michaelowi najmłodszy jego syn, który nadal stał na nim, ponieważ bał się Alice.

- Tak synu. Każdy zawód jest ciekawy. Aktora również - odparł z uśmiechem muzyk.

Alice przyglądając się temu momentowi, poczuła radość.

Słyszała wiele rzeczy na temat Michaela, lecz nie rozumiała jednego.

Dlaczego ten mężczyzna, o tak dobrym sercu, został oskarżony o tak złe rzeczy?

Nigdy w to nie wierzyła, że mógłby coś takiego zrobić. Nie rozumiała ludzi, którzy są w stanie oskarżyć kogoś niewinnego.

Po kilku minutach przyszedł czas na obejrzenie filmu. Każda osoba miała zarezerwowane miejsce w sali kinowej.
Alice, która zajęła miejsce obok swojego brata, rozejrzała się dyskretnie, aby zobaczyć gdzie jest Michael razem z dziećmi.

Łatwo go dostrzegła, ponieważ większość ludzi spoglądało na niego, gdyż to on, mimo że był tylko zaproszony, stanowił najważniejszą osobę tego wieczoru.

Po ponad godzinie, kiedy film dobiegł końca, reżyserka wstała i stanęła na środku sali, by móc podziękować wszystkim za obejrzenie filmu.
Jak to później bywa, osoby bez których owy film by nie powstał, zostają "zasypywani" pochwałami, a kobiety nawet kwiatami.

Alice była bardzo zaskoczona, że usłyszała tak wiele dobrych słów ze strony krytyków,  którzy również się tam znajdowali.

Kiedy Michael podziękował wszystkim z osobna, podszedł również do Alice i z uśmiechem odparł.

- Jestem pełen podziwu pani talentu aktorskiego. To zaszczyt móc oglądać panią na ekranie.

- Bardzo panu dziękuję. Jest mi bardzo miło, słyszeć takie słowa. - odrzekła aktorka.

Chwilę później Michael razem z dziećmi oraz ochroniarzami pożegnał się i wyruszył w drogę powrotną do domu.

Alice natomiast została i razem z innymi, świętowała aż do białego rana...




~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że notka się Wam spodobała :)
Przepraszam za wszystkie błędy, bo wiem, że pewnie jakieś są.
Proszę o komentarze i rady :)
Pozdrawiam Was :*