Witajcie w pięknym sobotnim poranku!
Oto ciąg dalszy opowieści. Dziękuję wszystkim za miłe komentarze.
Osobiście nie podoba mi się akurat ta notka... wyszła chyba troszkę smętna.
No nic. Zobaczymy, co wy uważacie.
Koniec gadki. Zapraszam do czytania :*
Ciepłe promienie słońca wpadające do sypialni oświetlały twarz śpiącej jeszcze Alice.
Po całej nocy spędzonej w lekturach, miała piękne sny. Do tego jeszcze wczorajsze spotkanie, którego nigdy nie zapomni.
Ze snu wyrwał ją denerwujący dźwięk telefonu. Dziewczyna niechętnie zerknęła na ekran komórki.
- Margaret... ja cię chyba uduszę... - nie była zadowolona, że jej przyjaciółka wyrwała ją ze snu.
Mimo to, odebrała połączenie, mówiąc zwyczajne "Halo"
- Cześć Alice! Kiedy mogę przyjść? - słyszy tak dobrze głos Margaret, że odrobinę odsunęła telefon od ucha.
- Jeszcze śpię, więc... za trzy godziny? W ogóle która godzina?
- Śpiochu! Wstawaj! Jest za piętnaście jedenasta. Muszę się z tobą spotkać, bo przez te kręcenie filmu strasznie stęskniłam się za tobą. Będę za dwie godziny. Do zobaczenia.
- Pa... - rozłączyła się i ani nie miała myśli wyjść z łóżka. Tak cudownie jej się spało.
Po chwili jednak coś ją zmusiło, by wstać. Czuła, jak coś liże ją po dłoni. Podniosła głowę i zauważyła Sky'a.
- Ty też przeciwko mnie? Zmówiłeś się z Margaret, czy co?
Pies zaszczekał radośnie i wybiegł z jej sypialni, zostawiając czarne ślady na podłodze.
- Pięknie. Znów chodził po błocie. - westchnęła, zakładając na siebie szlafrok.
Przygotowanie śniadania nie zajęło dużo czasu. Siedząc już przebrana i pijąc kawę, zauważyła w gazecie swoje zdjęcie.
"(...) Nowa premiera filmu, przyniosła wiele korzyści. Krytycy z uznaniem chwalili film oraz aktorów. Alice Keys została bardzo dobrze oceniona. (...) Uwagę wszystkich przykuł jednak znany nam wszystkim piosenkarz Michael Jackson, który również pojawił się tam ze swoimi dziećmi."
Powoli czytając każde słowo, na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Kiedy dopiła kawę, wzięła się za mycie psa. Sky wiedział, że musi być sprytniejszy i nie dać się jej złapać.
Ganiali się dłuższy czas, aż zmachana Alice złapała Sky'a, kiedy ukryła się za szafą.
Wtedy pies starał się jakoś uwolnić, lecz jego siły szły na marne. Dziewczyna sprawnie ulokowała go w wannie i z dokładnością go czyściła.
Zanim miała przyjść Margaret, aktorka zdążyła jeszcze posprzątać dom, tak aby było w miarę czysto.
Kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, wiedziała już, że przyszła jej przyjaciółka.
- Alice! Rany, tak się cieszę, że jesteś! - bez namysłu przytuliła swoją przyjaciółkę, na co Alice
rzekła.
- No, dobrze... Bo mnie jeszcze udusisz. Opowiadaj co tam u Ciebie.
Obie udały się do ogrodu, by w spokoju móc cieszyć się pięknym dniem. Po chwili Margaret nie wytrzymała i cała podekscytowana musiała o to zapytać.
- Czy ty i Jackson się przyjaźnicie? Boże, gadaj co to wczoraj było... i przedwczoraj też...
Alice nie rozumiała fascynacji przyjaciółki.
- Wyluzuj, ok? Nie wiem. Nic mi o tym nie wiadomo. Przeszliśmy tylko na "ty", więc...
- Jednak przyjaźń. W porządku. Nicholas mi mówił wczoraj, że... Ups. - Margaret przerwała zarumieniona, co Alice to natychmiast wykorzystała.
- Czyżby mój kochany braciszek i moja najlepsza przyjaciółka zamierzali być parą?
- To nie tak jak myślisz. Zaprosił mnie jedynie na kolację, by omówić nową książkę.
- Jasne, jasne. Gadaj, jak było na randce. Rozgryzłam już ciebie dawno. No, więc?
Margaret nie śmiało opowiadała randkę z Nicholasem. Według niej, brat Alice jest bardzo skryty i nie na wszystko jest w stanie zaradzić.
- Hmm, ale cieszę się, że w końcu uwierzyłaś w siebie. Mówiłam ci, że będzie wszystko dobrze.
- Wiem. Dziękuję Alice. Może mały wypad w miasto? Co ty na to?
- Z miłą chęcią.
Dziewczyny po chwili udały się w miasto, czerpiąc radość z życia. Jednak jak się okazało, nie na długo... Alice z daleka poznała mężczyznę w skórzanej kurtce siedzący na motorze.
- Margaret, może będziemy wracały, co? - szturchnęła delikatnie przyjaciółkę, czując jak serce wali jej ze strachu.
- Coś się stało? - zapytała ją nieświadoma niczego dziewczyna.
Alice szepnęła jej cicho imię mężczyzny, a wtedy i ona poczuła lekki strach.
Andrew był byłym chłopakiem Alice. Z początku było tak jak zawsze: czułe słówka, uśmieszki, prezenty... Dopiero potem dziewczyna przeżywała prawdziwy koszmar. Jedynie Nicholas z jej rodziny wiedział o skrytym związku i to on ją uratował.
- Nie zwracaj na niego uwagi, Alice. Chodź, przejdziemy się do sklepu. Albo do kina, gdzie wolisz?
Dziewczyna jednak nie zwracała uwagi na słowa przyjaciółki. W głowie przemykały jej wspomnienia z Andrewem. Bała się zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie. Wyjątkiem był jej brat,
Nicholas.
- Alice! Obudź się! Pytałam cię coś!
- Co? Ehm... Chodźmy do sklepu.
Obie udały się do budynku, by tam zapomnieć o nieprzyjemnym spotkaniu.
- Alice? Margaret? A co wy tutaj robicie? - usłyszały za sobą głos przyjaciela.
- Jason! Witaj przyjacielu!
- Witaj Alice - przywitał się po chwili również z drugą dziewczyną.
- Ty także czyhasz na jakieś przeceny? - zapytała Margaret, żartując sobie.
- Nie. Czekam aż może ktoś znajomy zechce mi potowarzyszyć. Mam dosyć siedzenia w domu.
- To tak jak my. Może potem wybralibyśmy się we trójkę do kina? Co ty na to Alice?
Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami. Jej dobry humor znikł, odkąd zauważyła Andrewa.
- Ej, co się stało? Nie. Ja ciebie tak nie zostawię! Idziemy do kina, bez marudzenia!
Margaret pociągnęła przyjaciółkę za sobą, rozmawiając również z Jasonem, który również martwił się o Alice.
- Ja... Ja będę wracała do domu. Nie mam ochoty na żaden film. - oznajmiła im po chwili aktorka, próbując się wyrwać Margaret.
- O nie kochana. Za żadne skarby nie zostawię cię samej w domu. Zaszyjesz się w czterech kątach z
jakąś książką... Nie możesz się izolować od świata. Uwierz mi.
Po uzgodnieniu na jaki film idą, cała trójka wybrała się na komedię. Jason, jako iż był dżentelmenem, zakupił dziewczynom bilety, popcorn i coś do picia.
Kiedy nadszedł film, Alice nadal nie potrafiła zapomnieć o nieszczęsnym Andrewie. Przez dłuższy czas go w ogóle nie widywała, co przez to cieszyła się taka wolna.
Kiedy inni płakali ze śmiechu, ona miała ochotę płakać ze smutku.
Pod koniec filmu, Alice wyszła niepostrzeżenie z kina, by móc powoli ochłonąć.
- Świetny był ten film, co nie? - usłyszała głos rozbawionej przyjaciółki.
- Tak. Bardzo. Muszę już wracać. Do zobaczenia. - odparła niechętnie dziewczyna, byle tylko znaleźć się w domu i tak jak mówiła Margaret zaszyć się w czterech kątach z książką...
Tylko i wyłącznie o tym marzyła...
Andrew |
Aaa świetnee .. Ciekawie z tym jej byłyym ciekawe dlaczego zerwali .. No ale mniejsza, wszystko w swoim czasie .. Xd
OdpowiedzUsuń