Na szczęście udało mi się dzisiaj coś napisać. Zapomniałam, że mam w tym tygodniu rekolekcje, więc wcześniej wracam do domu i mam wiele czasu na wymyślanie i pisanie.
Poza tym nie wytrzymałabym bez was tak długiej rozłąki. No dobrze, kończę gadanie. Miłego czytania :)
Minął tydzień.
Tego dnia, Alice postanowiła zrobić razem z dziećmi niespodziankę Michaelowi z okazji jego urodzin. Wiedziała, że pewnie się z tego ucieszy.
Ranem, kiedy Michael jeszcze spał, obudziła jego dzieci, które były o tym uprzedzone dzień wcześniej.
Nawet Blanket nie miał nic przeciwko temu, który zazwyczaj wolał wyspać się do późnych godzin porannych.
Dzieci po cichu zeszły do kuchni, gdzie czekała już na nich Alice oraz Samanta.
- Jaką niespodziankę chcielibyście zrobić tacie? - zapytała aktorka, widząc jak jego pociechy szepczą coś sobie do ucha.
- Tort! Taki ogromny! - odrzekł radośnie najmłodszy syn Michaela, stając pomiędzy aktorką, a kucharką.
- Hmm, no w porządku, ale może na śniadanie przygotujemy naleśniki, co wy na to? Tylko musimy być cicho, aby nie zbudzić tatę.
Dzieci natychmiast się zgodziły i każdy miał przydzielone zadanie. Blanket razem z Alice przyszykowali jadalnię, a Paris, Prince oraz Samanta powoli przygotowali śniadanie.
Alice widząc zapał dzieci, była przeszczęśliwa. Wiedziała, że ich ojciec również będzie zachwycony pomysłem. Dzień wcześniej każde z dzieci własnoręcznie szykowało prezent dla taty, które i tak nie było w stanie przekazać całej miłości, którą w sobie trzymały.
Były bardzo mu wdzięczne za wszystko, co dla nich robił. Starał się, aby były bezpieczne, chronił ich przed złem, które czyhało na tym świecie. Chciał, aby miały normalne dzieciństwo, którego on nigdy nie poznał.
Kiedy przygotowania szły bardzo sprawnie, Alice dostała wiadomość od swojej przyjaciółki, aby do niej zadzwoniła.
Przeprosiła na chwilę dzieci oraz Samantę i wyszła na dwór, aby móc spokojnie porozmawiać z Margaret.
- Halo? Alice? Dzwonił do Ciebie Nicholas? - usłyszała jej radosny głos.
- Cześć. Nie. A coś się stało?
- Tak! Dostałam list, że mnie przyjęli do filmu! Podobno mam wcielić się w siostrę Kate, którą ty grasz! Kate jest główną bohaterką!
- Naprawdę? - dziewczyna nie kryła radości.
- Tak! Jest już cały spis, kto kogo ma zagrać. Nicholas mówił, że zadzwoni do ciebie, ale może zapomniał. Wiesz jak to z nim czasem jest.
- Taak... Na niego polegać. - dziewczyna cicho westchnęła, a po chwili dodała- Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś.
- Nie ma sprawy. Za dwa tygodnie musimy lecieć do Londynu... Och, ja mogłabym nawet i dzisiaj.
Alice poczuła dziwne uczucie. Już za dwa tygodnie?! Przecież miała jeszcze tyle planów, w których główną rolę odgrywał Michael... Wiedziała, że kręcenie filmu zajmuje wiele miesięcy. Nie chciała go opuszczać. Kochała go i mimo, że byli tylko przyjaciółmi, nie wyobrażała sobie dotychczas, że opuści go nawet na pół roku.
- Alice? Jesteś tam? - wyrwał ją z myśli głos Margaret.
- Tak, jestem. Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś. To co, widzimy się za dwa tygodnie?
- Tak. Do zobaczenia.
Dziewczyna rozłączyła się i poczuła napływ smutku. Chciała występować w tym filmie, ale z drugiej strony... nie chciała opuszczać Michaela.
Po kilkudziesięciu minutach usłyszała radosny śmiech czarnowłosego mężczyzny. Ten jego charakterystyczny śmiech każdy mógł rozpoznać.
Alice weszła do kuchni i widząc, jak dzieci tulą swojego ojca, uśmiechnęła się szeroko, czując jak miód zalewa jej serce.
- Alice! Zobacz, jaka niespodzianka mnie spotkała - rzekł do niej muzyk, śmiejąc się cicho razem z dziećmi.
- Wszystkiego najlepszego Michael. W końcu to twoje urodziny.
- Och, dziękuję wam wszystkim. Jestem wzruszony.
Wszyscy zasiedli do śniadania, nawet Samanta, którą musiał błagać Michael.
Po skończonym posiłku, wszyscy poszli się przebrać, a po godzinie zaczęli zjeżdżać się goście, którzy również chcieli składać Michaelowi życzenia. Mimo tego, że Michael był Świadkiem Jehowym, którzy nie obchodzili swoich urodzin, on nie chciał aby jego dzieci zostały pozbawione tej przyjemności składania mu życzeń, czy małych prezentów.
Siedząc w ogrodzie razem z zebraną rodziną Michaela, jego dzieci od razu przyszykowały sobie mały wierszyk, które same napisały. ( Z małą pomocą Alice, ale to można wykluczyć :) )
Cała trójka stanęła w szeregu na środku widoku z dumą recytowała swoje wiersze.
Michael widząc ich, czuł jak jego oczy robią się wilgotne z łez wzruszenia.
Alice stanęła z boku i robiła zdjęcia, widząc jego wzruszenie.
Najmłodszy z trójki pod koniec pomylił nie chcący słowa i wiedząc, że wszystko zniszczył, poczuł wielki smutek i miał ochotę się rozpłakać. Alice bez namysłu podeszła do chłopca i próbowała go pocieszyć, szepcząc mu prawidłowe słowa.
Michael przejął się jego zachowaniem, więc słuchając z powrotem powtórki ostatnich słów, wstał i przytulił swoje pociechy.
Potem każde z dzieci wręczało mu prezenty.
Prince przygotował własnoręcznie album ze zdjęciami, Paris ulepiła figurkę Dzwoneczka z gliny, a Blanket narysował całą czwórkę na tle wielkiej łąki.
Każdy z gości złożył mu najserdeczniejsze życzenia i drobne upominki, widząc Michaela bardzo szczęśliwego.
Impreza urodzinowa była bardzo skromna, ale jakże przepełniona radością i miłością.
Alice nie wiedziała, jak powiedzieć Michaelowi, że za tydzień będzie musiała wyjechać z Neverlandu, by drugi tydzień poświęcić na przygotowaniach do podróży.
Widząc jego radosny uśmiech, bawiącego się razem z dziećmi, było jej bardzo smutno.
Natomiast on wszystko to widział. Widział, że Alice nie była tak radosna jak zawsze.
Podszedł do niej i zapytał, spoglądając jej w oczy.
- Co się dzieje? Jesteś jakaś smutna.
- Muszę ci coś powiedzieć. Czy możemy na chwilę iść gdzieś dalej?
Michael westchnął cicho i odwrócił się w stronę w gości, którzy bawili się świetnie, nie zauważając nawet, że poszedł do aktorki.
- Myślę, że tak. I tak się świetnie bawią, że nie zauważą mojej nieobecności.
Michael poszedł z Alice w stronę małego źródełka, gdzie dziewczyna biorąc kilka wdechów, wyciągnęła mały podarunek.
- Za tydzień będę musiała wyjechać z Neverlandu. Przyjęli mnie do roli i za dwa tygodnie lecę do Londynu. Przepraszam, że zasmucą cię tą wiadomością, ale chcę ci coś podarować.
Aktorka chwyciła dłoń Michaela i zostawiła mu małą czarną bransoletkę ze znakiem nieskończoności.
Mężczyzna zerknął na biżuterię, a Alice kontynuowała.
- Jest wygrawerowane moje i twoje imię. Chcę, abyś nigdy o mnie nie zapomniał. Możliwe, że wyjadę na kilka miesięcy i nie wiem, kiedy się znów zobaczymy.
Michael bez namysłu mocno ją przytulił. Tego już było za wiele. Nie mogła go zostawić.
Nie wyobraża sobie, że przez te kilkanaście miesięcy nie będzie mógł jej zobaczyć.
- Dziękuję. Dziękuję za wszystko. - tylko to zdołał powiedzieć.
Stojąc oboje, tak przytuleni, czuli jak ich serca biją w szybkim tempie.
Mieli tylko tydzień... Tydzień, za nim ich drogi się rozejdą na długą rozłąkę.
- Nie powinniśmy się smucić. Mamy tydzień, który wspaniale wykorzystamy. Jeśli chcesz, mogę jutro nauczyć cię tych sztuczek. - odrzekła dziewczyna, widząc jego smutek na twarzy.
"Och, muszę jej powiedzieć prawdę. Teraz albo nigdy" - pomyślał mężczyzna, patrząc jej w oczy.
- Alice, ja... Ja muszę ci coś powiedzieć. - wziął głęboki wdech i już miał mówić, kiedy zauważył swojego brata, zerkającego zza drzewa.
- No, mów, mów. - jego brat cicho szeptał, wychylając się bardziej, aż zahaczył o gałąź.
Dziewczyna szybko się odwróciła i zauważyła mężczyznę, który natychmiast się ukrył.
- Widzimy cię. - odparł Michael, czując w środku wściekłość, że jego brat tak się zachował...
- Sprawdzałem drzewo. Ma mocną korę - odrzekł Marlon, klepiąc je.
- Jasne. Cały czas tu byłeś, co?
Brat Michaela cicho się zaśmiał i pokiwał przecząco głową.
- Dobra, wracajcie, bo przecież zaraz wszyscy się kapną, że was gdzieś wywiało.
Alice oraz Michael cicho westchnęli i bez słów wrócili do reszty.
Dziewczyna czuła małą ulgę, że piosenkarz już o wszystkim wie. Była też ciekawa, co chciał jej powiedzieć, ale widziała, że nie chciał do tego wracać. Ciekawe czemu?
Może to było coś ważnego, że tylko ona mogłaby o tym powiedzieć, a może po prostu się bał.
Zerkając od czasu do czasu, widziała jego uśmiechniętą twarz. Ale oczy... Oczy mówiły co innego.
Gdyby przypatrzyła się dokładniej, zauważyłaby mały smutek.
Od tego czasu, Michael cały czas nosił bransoletkę, którą dostał. Przypominałaby mu o niej oraz całe jego przygody z nią związane.
Wiedział, że w Londynie ona mogłaby kogoś poznać, by później się w tej osobie zakochać.
Mimo to, on obiecał sobie, że jego miłość zostanie przeznaczona dla niej. Nigdy nie pokochał kogoś tak mocno jak Alice. Nawet Lisy Marie Presley. Alice była według niego ideałem. Cenił jej piękno, które trzymała w sobie. Wyglądem zewnętrznym przypominała mu boginię, którą czasem widział na ilustracjach w księgach. Tylko... czy ona mogłaby jego pokochać?
Siedząc na krześle obserwował ją, kiedy bawiła się ze wszystkimi dziećmi. Znał już ją bardzo dobrze i umiał wyłapać podobne cechy, które i on posiadał. Wiedział, że ona również kocha bardzo mocno dzieci. Gdyby była w przyszłości matką, jej dziecko byłoby bardzo szczęśliwe.
Po kilkunastu godzinach wszyscy goście zaczęli się zbierać do domów. Mimo próśb Michaela, aby wszyscy zostali, każdy znalazł wymówkę, by nie przedłużać długo spotkania. Wiedzieli, że piosenkarz chciałby spędzić resztę czasu ze swoimi dziećmi i tajemniczą partnerką, o której jedynie dobrze wiedziała Janet.
Pod ich nieobecność, każdy zadawał sobie pytanie, kimże jest Alice. Dlaczego mieszka w Neverlandzie? Czy ją łączy coś z Michaelem? Zastanawiali się, czy aktorka nie jest przypadkiem jego dziewczyną.
Kiedy goście się rozeszli, zaczęło się ściemniać.
Michael razem z Alice postanowili wszystko posprzątać. Od czasu do czasu ich spojrzenia się spotykały, lecz jedna ze stron zawsze odwracała wzrok, aby się nie zarumienić.
Piosenkarz czuł, że teraz to nie odpowiedni moment na wyznanie, więc postanowił czekać. Czekać, aż nadejdzie ten czas...
- To jutro zaczynamy lekcje? - odezwała się wreszcie aktorka po długiej ciszy.
- Tak. Mam nadzieję, że sprawdzianów mi nie zrobisz - zażartował Michael.
- Hmm, czemu by nie. Dobry pomysł.
Michael zwilżył nieco usta i westchnął. Aktorka odwróciła się w jego stronę i idąc do tyłu, wybuchnęła śmiechem.
- Widzę, że Mr. Beautiful się zawstydził.
- Słucham? - zapytał nieco weselej Michael.
- Mr. Beautiful. Chyba mogę tak na ciebie mówić, co? A zresztą... Nie jesteś warty tego mienia.
- Sugerujesz, że jestem brzydki? - muzyk nie krył zaskoczenia.
- Strasznie, wiesz? Normalnie... Jak noc. - dziewczyna znów się zaśmiała, widząc jego minę.
Uwielbiała czasem stroić mu żarty, chociaż on zawsze odpłacał się czymś gorszym.
- Ach, tak? To teraz zobaczysz, piękna niewiasto, co ci zrobię.
Michael wziął ją szybko na ręce i pobiegł w stronę basenu. Nim Alice zdążyła się jakoś obronić, mężczyzna wrzucił ją do basenu, śmiejąc się głośno.
Aktorka wynurzyła się i zmrużyła groźnie oczy.
- I jak się miewa pięknisia?
- Jak cię dorwę...
Piosenkarz przykucnął blisko krawędzi i uśmiechnął się szeroko.
Aktorka wykorzystała tą chwilę i pociągnęła go mocno za nogawkę.
Po chwili i muzyk wylądował w basenie.
- A niech cię! - krzyknął, kiedy wynurzył się i poprawił swoje mokre włosy.
- Ze mną się nie zadziera, panie brzydalu.
Dziewczyna zaczęła go chlapać i uciekać ile sił. Niestety, woda nie jest wspomagaczem ucieczki.
Kiedy Michael w końcu ją złapał, przyciągnął ją mocno do siebie i zaśmiał się.
Dziewczyna spojrzała mu w oczy i czując szybsze bicie serca, zarumieniła się.
- Przeproś.
- Ciebie? Nigdy. A jak ta Marie też cię tak nazwie, to co zrobisz?
- To też ją wrzucę do wody.
- I przyciągniesz do siebie, jak mnie teraz?
- Nie. Ty jesteś Alice. Ona jest Marie. Tyle w tym temacie.
- Tyle, że ja jestem Alice Marie Keys.
Chwila! Przecież teraz Michael dał jej wskazówkę! Muzyk puścił ją i wyszedł pierwszy z basenu.
Aktorka zastanowiła się, bo coś jej nie pasowało.
- Idziesz? Czy ci pomóc? - usłyszała po chwili głos piosenkarza.
- Już, już idę.
Dziewczyna myśląc, wyszła z basenu, a po chwili usłyszała śmiech dzieci. Okazało się, że cały czas im się przyglądali i widząc ich mokrych, mieli niezły ubaw.
Michael szybko pogonił dzieci do domu, śmiejąc się razem z nimi.
Alice natomiast powoli się wszystkiego domyślała. On mówił o niej. Pytanie tylko, dlaczego kłamał?
Tej zagadki nie uda jej się rozwiązać... Nie teraz.
Hejo <3
OdpowiedzUsuńNortka cudna.
Kurde było tak blisko normalnie. Mam nadzieje, że szybko rozwiąże Alice zagadkę.. Ten Mr. Beautiful haha padłam .. Nie no kocham, kocham, kocha.. Mam nadzieje, że Alice zrezygnuje z tego filmu, ale z drugiej strony ciekawie się jak by się akcja potoczyła gdyby wyjechała.. No cuż.. Czekam z ogromną niecierpliwością. :) Życzę duuużo weny. Pozdrawiam :) ~MeryMJ
Hej :)
OdpowiedzUsuńKocham. Kocham. Kocham.
Rozbawiłaś mnie tą notką i poprawiłaś, humor, który raczej mi nie dopisuje. Mam nadzieję, że Alice szybko rozwiąże tą zagadkę. Oby nie było za późno.
Pozdrawiam. Mike
Przepiękna część :) od razu mam lepszy humor ,bardzo długi next ale to dobrze ,czekam niecierpliwie na nexta :) pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://miloscjestzawszesilna.blogspot.com/
Weny życzę :)