Translate/Tłumacz
sobota, 18 kwietnia 2015
Dziewczyna, która poznała Anioła - Zaufaj mi, ja nie kłamię...
Po tym całym wydarzeniu, Amanda nie zwracała zbytnio uwagi i nie zastanawiała się dlaczego właśnie ona go widziała i czuła...
Mimo młodego wieku, los zmusił ją aby chodziła już do pracy. Nawet tam nic nie mówiła swoim współpracowniczkom, które i tak miały ją gdzieś. Amanda nie cierpiała tych kobiet, na które często mówiła "żywe Barbie". Jedyną osobą, dzięki której mogła wytrzymać towarzystwo tych sztucznych panien, była rudowłosa, o rok od niej starsza dziewczyna o imieniu Jasmine.
Dziewczynę przyjęto nieco później niż Amandę, więc po jakimś czasie obie bardzo się zaprzyjaźniły.
Różniło je tylko to, że Jasmine posiadała chłopaka, który ani trochę przypadł Amandzie do gustu. Nie lubiła, kiedy się przy niej całowali, więc zawsze udawała, że zaciekawiło ją coś innego, byle tylko nie patrzeć jak wymieniają sobie śliny... Blle...
Pewnego dnia, Amanda siedząc w swoim małym saloniku i czytając nowe wiadomości w swoim laptopie, poczuła dziwny chłód na swoim karku. Jej długie, gęste włosy zostały upięte w kok, więc dziewczyna uznała, że pewnie nie zostało dokładnie przymknięte okno.
Na chwilę oderwała swój wzrok od ekranu komputera, by zerknąć w stronę okiennic, które mieściły się po drugiej stronie pomieszczenia. Ku jej zaskoczeniu, okna były zamknięte, więc skąd ten powiew wiatru?
Zdziwiona tym zjawiskiem znów zatopiła się w czytaniu, lecz nie na długo mogła cieszyć się spokojem.
Po raz drugi poczuła chłód, tym razem blisko swojej twarzy. Zaniepokojona, odłożyła urządzenie na stolik i wstała, rozglądając się i zastanawiając skąd mógłby dochodzić ten powiew.
Jej wzrok przykuły ciemnego koloru drzwi wejściowe, które rzucając delikatny cień, wyglądały na niedomknięte.
Dziewczyna szybkim krokiem poszła w tamtą stronę, lecz znów jej domysły okazały się nieskuteczne.
Wracając do salonu zauważyła postać, której by się nawet nie spodziewała.
Michael, ten sam którego spotkała na cmentarzu, stał do niej tyłem, przyglądając się zdjęciom wywieszonym na bordowej ścianie.
- Co ty tu robisz? - zapytała zaskoczona jego obecnością.
Mężczyzna delikatnie odwrócił się i uśmiechnął, podchodząc powolnym krokiem w jej stronę.
- Wiesz, trochę zacząłem się martwić, bo coś czuję, że zapomniałaś o moim istnieniu. Chciałem zobaczyć, co u mojej podopiecznej, bo życie w ukryciu jest męczące. Czasem mogę się ujawnić, wiedząc, że ktoś mnie zauważy.
- To ty powodowałeś ten wiatr?
Michael cicho zachichotał, by po chwili pokiwać twierdząco głową.
- Inaczej nie potrafię się przemieszczać. Zresztą... Ciekawie się rozglądałaś.
Dziewczyna zmrużyła oczy i bez słowa spoczęła w fotelu, biorąc na kolana swój laptop.
Wkurzył ją tą swoją gadką. Jak na Anioła, był bardzo irytujący.
- Ej, nie złość się na mnie. - rzekł, zamykając jej klapę laptopa przed oczami. - Chcę porozmawiać.
- O czym?! Nie wiem jakim cudem zjawiłeś się w moim życiu, jaki jest temu cel... Dlaczego cię czuję, widzę, skoro jesteś duchem?!
Mężczyzna wziął spokojnie jej laptop, by móc położyć go na stolik. Przykucnął obok niej i chwycił jej dłonie.
- Wiedziałem, że będziesz chciała o tym porozmawiać. Z chęcią ci odpowiem na to, ale musisz się uspokoić... No, wdech... wydech - odrzekł, widząc jak dziewczyna z każdą kolejną chwilą zaczyna się uspokajać.
- To mi opowiedz. Zamieniam się w słuch - rzekła dziewczyna po jakimś czasie.
Mężczyzna usiadł na kanapie, biorąc w ręce małą figurkę dziecka.
- Zjawiłem się, ponieważ dostałem takie zadanie od Boga. Widzisz mnie i czujesz, ponieważ twoje serce potrzebuje bliskości i miłości drugiej osoby. Jesteś oschła i zimna dla obcych, więc to do ciebie nie dociera. Widziałaś kiedyś bajkę o duszku Casper?
- Tak, widziałam. I co z tego? - Amanda nie zrozumiała, do czego Michael zmierza.
- Chcę ci dać przykład, że czasem to, co widzicie jako film, w rzeczywistości może się okazać prawdą. Ta dziewczyna, miała ojca, który był pogrącą duchów. Zamieszkując starą ruderę nie wiedzieli, że jest to dom czterech duchów. Wujków Caspra i jego samego. A końcówka filmu... to?
- No, że Casper zmienia się w człowieka i tańczy z Kat na balu Halloween'owym...
- Ale to przez to, że dostał taki prezent od Anioła. Ja też mogę sprawić, aby przez chwilę stać się człowiekiem. Dlatego też widzisz mnie tak, a nie inaczej.
- Skoro tak, to dlaczego nie możesz pokazać się swoim dzieciom?
Mężczyzna cicho westchnął, spuszczając głowę i zatrzymując wzrok na figurce dziecka.
- Ponieważ one mnie nie zauważą. To jest minus. Twoi rodzice też mają taką możliwość co ja, lecz ty ich nie widzisz... Tak Bóg postanowił i zmienić tego nie możemy. Nasi bliscy nas nie zobaczą. Zobaczą tylko ci, którym jest to dane...
- Dziwne to tam macie. - stwierdziła dziewczyna, zerkając na mężczyznę.
Michael podniósł głowę, śmiejąc się cicho.
- Kiedyś zrozumiesz. A skoro mam czas na bycie jednym z was, to może pooglądamy telewizję?
- Okey. Może coś ciekawego poleci - Amanda podzieliła propozycję Michaela, siadając obok niego.
Po chwili włączyła telewizor i przełączając z kanału na kanał, natknęła się na program teleturniejowy.
- O, zawsze udawało mi się odpowiadać na te pytania. Ciekaw jestem czy i teraz - rzekł Anioł kładąc nogę na nogę.
Wsłuchując się w pytanie prowadzącego z kategorii FILM, Michael nie krył uśmiechu.
- Jak nazywa się aktorka, która zdobyła nagrodę Oscara za rolę Marthy w filmie Kto się boi Virginii Woolf? - zapytał prowadzący jednego z uczestników.
Nim człowiek za ekranem odpowiedział, Michael na jednym oddechu rzekł.
- Elizabeth Taylor. Elizabeth Taylor.
Po krótkiej chwili padła ta sama odpowiedź, która okazała się poprawna.
Amanda westchnęła cicho i zsunęła się nieco znudzona tymi pytaniami. Po krótkiej chwili była kategoria MUZYKA, kiedy to odtwarzano jakiś utwór.
- No, ciekawa jestem, czy teraz trafisz. - odparła dziewczyna.
Kiedy została odtworzona muzyka, Michael zamilkł. Jego ludzkie "serce" przyśpieszyło...
- Utwór, który usłyszeliśmy nazywa się Say Say Say. Został zaśpiewany przez dwóch muzyków. Paula McCartneya oraz...? - rzekł prowadzący, kierując się do osoby z numerem 1.
Amanda zerknęła na swojego towarzysza i zauważyła delikatny smutek na jego twarzy.
- Oraz Michaela Jacksona - padła odpowiedź.
- Hej! Coś się stało? - dziewczyna zapytała Anioła, machając mu dłonią przed oczami.
Michael spuścił głowę i westchnął głośno.
- Wiesz, kim byłem zanim stałem się Aniołem? - zapytał, nie zerkając na Amandę.
- No, kimś sławnym. I co z tego?
- Jednak nigdy o mnie nie słyszałaś. - Anioł wyłączył telewizor i spojrzał na dziewczynę.
Brązowowłosa po chwili domyśliła się, że to ma coś związek z tym pytaniem prowadzącego.
- Opowiesz mi? Kim byłeś?
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, lecz poczuł lekkie ukłucie w sercu.
- Mam mało czasu. Za niedługo przestaniesz mnie widzieć, ale mimo to pamiętaj, że jestem tutaj cały czas.
Wstał i otworzył jej laptop. Szybkim ruchem wpisał pewne wyrazy, a po chwili jego oczom ukazały się zdjęcia... jego samego.
- Chodź. Pokażę ci, jak wyglądałem... Przeczytasz sobie z wikipedii moje skrócone życie.
Dziewczyna podeszła niepewnie, lecz nim usiadła, Michael odwrócił się w jej stronę i chwycił jej ręce.
- Pamiętaj jednak, że niektóre rzeczy, które zaraz przeczytasz, są kłamstwem. Nigdy nie skrzywdziłem tych chłopców. Pamiętaj o tym i nie wierz w te kłamstwa... - po jego policzku spłynęła łza, którą dziewczyna poczuła na swoich rękach.
- Nie płacz. Proszę - Amanda dotknęła jego policzka, a Michael się uśmiechnął.
- Gdybym był człowiekiem, płakałbym... Jestem tylko Aniołem, a to moje przebranie. Musze jakoś reagować jako człowiek. Zresztą mogłaś zauważyć, że tak na prawdę nie czuję głodu, pragnienia... bólu fizycznego. Moim bólem jest to, kiedy ktoś zaczyna rzucać obelgi w moich podopiecznych lub gdy ktoś obwinia niewinne dzieci...
Dziewczyna poczuła ulgę na sercu, więc usiadła w fotelu i spojrzała na zdjęcia. Była bardzo zdziwiona.
- To ty jesteś tym Michaelem Jacksonem?! O rany, ale byłeś słodki, kiedy byłeś mały.
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, czując radość w środku.
Amanda podziwiała tego małego chłopca o skórze koloru ciemnej czekolady, lecz z każdym kolejnym zdjęciem odczuwała dziwne zakłopotanie...
- Ale... ty... dlaczego masz tu jasny kolor skóry, skoro byłeś Afroamerykaninem? W ogóle co zrobiłeś ze swoim ślicznym nosem?
Michael cicho westchnął i odwrócił się, słysząc jak dziewczyna cicho czyta : Jacko wybielił się i zrobił kilkadziesiąt operacji plastycznych... Jacko molestował chłopców... Jacko to, Jacko tamto...
- Michael, to są kłamstwa, prawda? - zapytała go, odwracając się w jego stronę.
Anioł pokiwał twierdząco głową, czując spływające łzy.
- To są kłamstwa. Cierpiałem na bielatcwo nabyte, nie miałem tyle operacji ile wypisują, nie molestowałem chłopców... Nie skrzywdziłem żadnego dziecka... Jeszcze te Jacko... Jestem Jackson. Jackson, nie Jacko.
Dziewczyna podeszła powoli do niego i przytuliła go.
- Nie płacz. Wierzę w to co mówisz. Proszę...
Mężczyzna odwrócił się i przytulił ją, delikatnie całując ją w policzek.
- Dziękuję, że mi wierzysz...
Mówiąc to, zniknął, a Amanda zamiast pocałunku w policzek poczuła nieprzyjemny chłód okalający jej twarz.
- Wierzę i wierzyć będę. Jesteś moim Aniołem Stróżem, a ja twoją podopieczną... Do następnego, przyjacielu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jejku 'Jestem Jackson. Jackson, nie Jacko'.. Boże dlaczego Go zabrałeś.. To opowiadanie powinno uświadomić wiele rzeczy ludziom, którzy traktowali Mike jak śmiecia, tak jak śmiecia, którego z łatwością rzucali do kosza swoimi obelgami, kłamstwami czy plotkami.. Notka cudowna.. Ehh ..ciekawie sie co będzie dalej więc kiedy moge liczyć na nexta? Pozdrawiam ~MeryMJ #InnocentMichaelJackson
OdpowiedzUsuńNotka przecudowna. Wzruszyłem się. To fakt Michael był Jacksonem a nie Jacko. To było wredne. Szkoda, że nie ma już wśród nas Michaela. Jak mogli mówić takie rzeczy na Michaela? Nigdy tego nie zrozumiem.
OdpowiedzUsuńKiedy nowa? Bo nie mogę się doczekać.
Pozdrawiam~ Michael
I znowu te oskarżenia .-.
OdpowiedzUsuńTak mi go szkoda...
Z dnia na dzień tracę nadzieje do tego świata .-.
Notka świetna :)
Pozdrawiam.
The Smille