Jak tam sobota?
U mnie męcząco - pisanie testu aby dostać się do gimnazjum na wysokim poziomie nie należy do przyjemnych rzeczy. No nic, wyniki w środę... Pewnie i tak się nie dostanę xD ^^
Mimo to, cieszę się ogromnie z 3 tysiaków :3 Dziękuję.
Jak widzicie, wyrobiłam się :D Wiem, że wśród czytelników jest jeden chłopak.
Mam pytanie do Mike'a.
Czy chciałbyś abym zrobiła coś podobnego jak [Y/N] tyle żeby to pasowało do Was, do chłopaków...?
Możliwe, że pomyślicie, że chcę się podlizać. Mylicie się, po prostu nie chcę, aby ktoś ucierpiał.
Chcę każdego zadowolić w miarę swoich możliwości :)
No dobrze, kończę... Życzę miłego czytania :*
Kilka dni później Pani Dyrektor przy Twojej obecności powiedziała dzieciom, że już wkrótce pojedziecie do sławnego rancza Michaela, które mieści się kilkanaście kilometrów od placówki.
Widziałaś, jak dzieci zaczęły się cieszyć, nie wiedząc nawet jakie koszta kryją się za taką dużą wycieczką. Zauważyłaś, jak Pani Dyrektor cicho wzdycha, lecz po chwili prosi Cię na "słówko", by móc z Tobą porozmawiać . Będąc już w jej gabinecie, kobieta siada za biurkiem i poprawia swoje duże okulary.
- [Y/N] wiesz, że taka wycieczka wiąże się z dużą odpowiedzialnością. Rzadko kiedy dzieci mają taką możliwość, więc chciałabym abyś zajęła się nimi jak najlepiej. Zapewne pan Michael również przyłączy się do wspólnej zabawy z nimi, ale wiedz, że to jednak gwiazda i musisz trzymać dystans.
- Tak, wiem o tym Pani Dyrektor. - odpowiadasz, widząc szeroki uśmiech kobiety.
- Już jutro ma przyjechać bus, który was zabierze. Przygotuj się dobrze, bo coś wydaje mi się, że to będzie dzień pełen wrażeń.
Pomieszczenie wypełnił wasz wspólny śmiech i mimo, że ty byłaś tylko opiekunką, a ta kobieta Panią Dyrektor, to i tak dogadywałyście się świetnie i polubiłyście się mimo wszystko...
Zgodnie z planem następnego ranka pod placówkę przyjechał duży bus, który kierował prywatny szofer Michaela.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko w Twoją stronę i pomógł zliczyć Ci dzieci, by później mogły bezpiecznie wsiąść.
Podróż przebiegła w miłej atmosferze. Dzieci wspólnie śpiewały razem z Tobą piosenkę, której uczyły się w placówce.
Kochałaś ten ich śmiech, kiedy ktoś się pomylił. Zauważyłaś, że nawet szofer przyłączył się do wspólnej zabawy...
Po godzinie jazdy, zobaczyłaś piękną, złotą bramę z napisem Neverland, która powoli zaczęła się otwierać.
Dzieci, "przyklejone" do szyb busa, z uwagą oglądały ludzi, którzy wyprowadzali różne zwierzęta na spacer.
- Przyjechaliśmy do zoo? - pyta zdziwiony Ben, odwracając się w Twoją stronę.
Zaśmiałaś się cicho i nim mogłaś odpowiedzieć, szofer zerknął w stronę chłopca przez lusterko i odpowiedział.
- Pan Michael ma wiele takich niespodzianek. Zoo też jest jego niespodzianką, ale to dopiero początek.
Widziałaś jak dzieci spoglądają na siebie i wzruszają ramionami.
Po krótkiej chwili bus zatrzymuje się, a Ty prosisz dzieci o spokojne wyjście i ustawienie się przed busem. Zliczasz je, aż słyszysz ten znajomy, melodyjny głos.
- Widzę, że moi mali goście już przyjechali - rzekł radośnie Michael, podchodząc do Ciebie i do dzieci. - Witajcie w Neverlandzie.
Na twarzach dzieci zawitał szeroki uśmiech, a po chwili piosenkarz poprowadził was po swojej posiadłości.
Mała dziewczynka, która trzymała w swoich rękach ulubionego misia, podeszła niepewnie do niego i zapytała, czy może ją chwycić za rączkę.
Michael zaśmiał się cicho i wziął ją na ręce, całując delikatnie w policzek.
- Wiecie jaki mam plan? - zapytał dzieci, które zaraz potem pokiwały przecząco głową.
- Taki, aby spędzić z wami jak najwięcej czasu. Zmienię w takiego przewodnika zabawy, o ile wasza ciocia [Y/N] mi pozwoli. - mówiąc to, skierował się w Twoją stronę.
Dotychczas cały czas milczałaś, ale słysząc jak kieruje się do Ciebie, uśmiechasz się delikatnie.
- No, skoro tak chcesz. Dobrze. - odpowiadasz, widząc jego radość.
Michael posyła Ci swój uśmiech, a po chwili chodzicie z dziećmi co chwila zatrzymując się, kiedy widzicie chodzące zwierzęta razem z treserami.
Mijają godziny, które świetnie spędzacie.
W tym czasie wszyscy siedzicie na dużej altanie i widzisz, jak dzieci posilają się daniem specjalnie przygotowanym przez kucharkę Michael.
Mężczyzna wpatruje się od czasu do czasu w Ciebie, a raz w dzieci.
- Wiesz, zadziwia mi ich spokój. Większość dzieci brykało radośnie po posiadłości, że nawet opiekunowie za nimi nie nadążali. Wy jesteście tacy spokojni... - odrzekł, kierując się do Ciebie.
- Placówka, w której przebywamy, rzadko kiedy pozwala na wycieczki. Raz lub dwa na rok. Dzieci chcą się nacieszyć tą chwilą. Zresztą, wiedzą kim jesteś i trochę się wstydzą. - odpowiadasz, zerkając na nich, którzy również się wam przyglądali.
Po krótkiej chwili widzisz, jak koło Michaela pojawia się mały szympans, który siada mu na kolanach.
- Poznajcie Bubblesa, mojego kumpla. - odrzekł muzyk, widząc zaskoczenie na twarzach małych towarzyszy.
Po posiłku każde z dzieci podchodziło do niego i witało się z nim, najczęściej chwytając delikatnie za łapkę.
- Idziemy do wesołego miasteczka? - zaproponował Michael.
Dzieci wspólnie krzyknęły głośne TAK, więc ty również się zgodziłaś, cicho się śmiejąc.
Każda atrakcja została przez was wypróbowana i nim się spostrzegłaś, nadchodził czas pożegnania się.
Kiedy to nadeszło, dzieci ze smutkiem tuliły się do Michaela, a nawet kilka się popłakało, chcąc zatrzymać się w tym raju.
- Odwiedzę was, kochane smerfy. Obiecuję. - Muzyk widząc smutne spojrzenie w ich oczach, czuł ukłucie w sercu.
- Obiecujesz Applehead? - odrzekło jedno z dzieci przezwiskiem, którym piosenkarz zgodził się używać.
- Obiecuję. Dotrzymuję słowa.
Kiedy dzieci wsiadały do busu, nie ominęło się od tuleń i drobnych upominków.
W końcu nadeszła Twoja pora, lecz Michael nie czekał na nic więcej. Sam, bez uprzedzenia się do Ciebie przytulił, szepcząc Ci cicho do ucha.
- [Y/N] kiedy będziesz chciała mnie odwiedzić, to zapraszam. Bardzo Cię polubiłem i nie chcę, aby nasza przyjaźń się szybko kończyła.
Uśmiechasz się delikatnie i widząc jego radość w oczach, kiwasz twierdząco głową.
- Dobrze. Odwiedzę Cię wkrótce. Dziękuję za wszystko. - odpowiadasz.
- To ja dziękuję, że przyjechaliście. Że Ciebie również mogłem zobaczyć...
Na koniec delikatnie całuje Cię w policzek i zostawia Ci małą karteczkę.
Wsiadasz do busu i kiedy zaczynacie odjeżdżać, widzisz jak piosenkarz wam macha.
Niektóre dzieci zaczęły już usypiać, a ty wpatrując się w drzewa, które raz po raz mijaliście, zastanawiasz się nad kartką i nad czynem Michaela.
Niepewnie uchylasz papier i zauważasz czarne pismo, a raczej czarne cyfry tworzące... jego numer telefonu.
"Jeżeli będziesz miała taką potrzebę to zadzwoń. Może to i dziwne, ale na prawdę mi się spodobałaś. Proszę... zadzwoń kiedyś. Będę czekał.
Michael "
Uśmiechasz się sama do siebie i kiwasz głową, podpierając się ręką.
Jednak ten mężczyzna zauroczył się Tobą... Ale czy zadzwonisz do niego? Sama już pewnie znasz odpowiedź... :)
Ehh moje imie tak durnowato brzmi, ale jak to sobie wyobraże to jejkuu <3 Uwielbiam tą serio, ona jest taką pozytywną odskocznią.. Kocham i czekam na nastepne notki twoich opowiadań.. Ehh Mike dał 'mi' kartuszke xd ehh szkoda, że nie ma kontynuacjii :( Pozdrawiam ~MeryMJ
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale dopiero co wróciłem od mojego kumpla, który przeżywa załamanie nerwowe. Nie wiem co się teraz z nami dzieje. Wszyscy mają pecha. Czy chciałbym byś zrobiła takie coś, tyle, że w wersji chłopięcej... TAK. Jęśli to nie problem, to plosiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Mike
Przepraszam za błędy :)